Jack Holder nie marudzi. Australijczyk doskonale rozumie, czego oczekuje Frątczak

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Jack Holder
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Jack Holder

W sezonie 2018 młody Australijczyk kilka razy okazał się bohaterem meczu, choć teoretycznie nie miał zagwarantowanego nawet jednego biegu. Jack Holder nie ukrywa, że jego rola nie jest łatwa, ale zamierza podjąć się kolejnego wyzwania.

Mocny rezerwowy to dla wielu klubów z PGE Ekstraligi prawdziwy skarb. Podczas gdy słabo jedzie ktoś z podstawowego składu, taki żużlowiec może odwrócić losy meczu. Jack Holder jest niemal niezawodny i praktycznie zawsze potrafi dopasować się od pierwszego swojego biegu. - To nie jest łatwa sprawa, ale ja lubię wyzwania. Zresztą wystarczy spojrzeć, jak to wyglądało w sezonie 2018 - przypomina zawodnik. Ma rację, bowiem wielokrotnie z miejsca potrafił pojechać lepiej niż np. Paweł Przedpełski.

Ogólnie ekipa Get Well Toruń rozczarowała i nikt tego nie ukrywał. Brak awansu do fazy play-off to porażka klubu. - Fakt, było nam wszystkim źle z tym. Myślę jednak, że trochę sobie osłodziliśmy sytuację drugą częścią rozgrywek. To była naprawdę świetna robota, ale niestety za późno - tłumaczy żużlowiec. Należy jednak przypomnieć, że jego drużyna była bliska dokonania cudu i omal nie wygrała meczu we Wrocławiu. Gdyby zwyciężyła, wywalczyłaby awans do najlepszej czwórki.

Jak to możliwe, że drużyna zupełnie bezradna w niektórych meczach, nagle budzi się i zaczyna jechać jak z nut? - Bierze się to z tego, że na początku sezonu jest wszystkim najtrudniej. Nowe silniki, części motocykla. Potrzeba czasu, by to sprawdzić i wybrać najlepsze rzeczy. Może każdy z nas doszedł do tego zbyt późno? Pozostaje wierzyć, że za rok już takiej sytuacji nie będzie - zakończył Jack Holder.

ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje

Źródło artykułu: