Patrick Hansen: Uczę się języka i przeprowadzam do Polski (wywiad)

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Patrick Hansen
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Patrick Hansen

Miniony sezon spędził w Krośnie i szybko zdobył sobie sympatię kibiców. W wolnych chwilach uczy się polskiego i zaplanował już przeprowadzkę do naszego kraju. Duńczyk Patrick Hansen opowiedział o swoich planach i sytuacji żużla w Danii.

Katarzyna Łapczyńska, WP SportoweFakty: Sezon w polskiej lidze już za nami. Osiągnięte wyniki cieszą? Średnia biegowa 1,612 to całkiem solidny wynik.

Patrick Hansen (w 2019 roku zawodnik Wilków Krosno): To był troszkę trudny sezon. W 2. Lidze Żużlowej startowało naprawdę wielu dobrych zawodników, w mocnych zespołach. A dla mnie był to pierwszy prawdziwy rok w Polsce. Miałem kilka udanych spotkań, szczególnie pod koniec wyciągnąłem odpowiednie wnioski. Wiem co robić, żeby było lepiej. Generalnie więc cieszę się z wyników i z optymizmem patrzę na przyszły sezon.

Jak wyglądała atmosfera w drużynie?

W klubie nie brakuje pozytywnych ludzi! Niestety, wielu z nich nie rozmawiało po angielsku, więc mieliśmy troszkę problemów komunikacyjnych, nie wszystkich udało mi się dobrze poznać. Ostatecznie pomogło mi to w nauce języka polskiego.

Właśnie, polski. Czy trudno jest nauczyć się naszego języka?

Próbuję się uczyć, ale nie jest łatwo. W czasie sezonu jest nieco prościej, bo jestem często w Polsce, słucham mojego mechanika i tak dalej. Podczas zimowej przerwy trudno było utrzymać poziom nauki. Tej zimy przeprowadzam się jednak do waszego kraju i prawdopodobnie udam się do szkoły językowej.

2. Liga Żużlowa to w tej chwili odpowiednie miejsce dla pana?

Zostaję w 2. Lidze Żużlowej na kolejny rok. Ciągle mam się czego uczyć, jest wiele rzeczy do poprawy. Podchodzę do tego spokojnie. Mam czas. Najważniejsze jest, bym mógł jeździć jak najwięcej. Ta liga da mi z pewnością taką możliwość.

Przyglądając się pana jeździe łatwo było zauważyć, że problemem są starty. Udało się je poprawić?

Pod koniec sezonu było już zdecydowanie lepiej. Dzięki temu jestem optymistą. Mam swoje wnioski i wydaje mi się, że wiem co robić, żeby ten element dopracować. Z pewnością będę robił co mógł.

Na wyjazdach było gorzej niż w Krośnie. Problem z wyjazdami też uda się wyeliminować?

Faktycznie, to był mój potężny problem. U siebie jeździłem naprawdę nieźle, ale wyjazdy wypadały kiepsko. Na szczęście pod koniec sezonu troszkę poprawiłem statystyki, dwa ostatnie mecze nie były już złe.

Pana sportowym idolem jest Darcy Ward. Skąd taki wybór? W jego przypadku również jazda na dystansie była mocniejszym punktem niż starty.

Ward robił niesamowite rzeczy na motocyklu, jeździł tak, jakby się na nim urodził. Poza tym, po prostu jest jaki jest. Niepowtarzalny. Jest jedynym zawodnikiem, którego mogę oglądać w internecie czy w telewizji bez przerwy. Później sam mam ochotę wskoczyć na maszynę i zrobić coś szalonego. Zawsze mnie inspirował i ciągle wracam do wielu jego świetnych wyścigów. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać osobiście.

Czy łatwo jest być żużlowcem w Danii?

Nie jest łatwo. Ten sport nie jest w Danii tak popularny jak w Polsce. Ciężko jest zdobyć sponsorów. Na wszelki wypadek płaciłem też za naukę - gdyby nie wyszła mi kariera żużlowa. Chciałem skończyć szkołę i dopiero po tym udać się do Polski walczyć o swoje marzenia. Niestety, to wszystko zajęło mi zbyt dużo czasu. Nie jestem już nastolatkiem.

Na rozpoczęcie kariery potrzeba dużych pieniędzy?

Są miejsca, w których można spróbować jazdy jako dziecko. Po pewnym czasie jednak za wszystkich trzeba płacić i to nie mało. Dlatego właśnie Dania traci wiele talentów. Jest sporo dobrych nauczycieli, ale zawodnikom brakuje funduszy.

Czy inne typy motocykli mogą konkurować z żużlówkami?

Uwielbiam wszystko co ma koła i silnik! Mam motocykl crossowy, którego używam głównie w sezonie zimowym. Trenuję także na pitbike'u. Ale żużel to niezmiennie numer jeden.

Dlaczego żużel?

Kocham tę prędkość i ekscytację towarzyszącą jeździe! Nie ma lepszego uczucia niż ściganie żużlówką. Szczególnie, kiedy mija się linię mety na pierwszym miejscu. Oczywiście najlepiej po trudnej walce na torze.

ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje

Źródło artykułu: