Jack Holder: Nie chciałem czekać na inne oferty. Chcę jeździć dla Get Well (wywiad)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Jack Holder
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Jack Holder

Jack Holder udowodnił w sezonie 2018, że ciągle się rozwija. Nie dziwne więc, że Get Well Toruń szybko porozumiało się z nim odnośnie startów w sezonie 2019. Australijczyk jest z tego faktu bardzo zadowolony.

Michał Czajka, WP SportoweFakty: Zdecydował się pan zostać w Get Well Toruń. Nie chciał pan chociaż poczekać na inne oferty?

Jack Holder, zawodnik Get Well Toruń: Prawdę mówiąc, to nie. Zarówno wszyscy w klubie jak i fani są dla mnie bardzo mili, więc nie chciałem niczego zmieniać.

Czyli nie była to dla pana trudna decyzja?

Ani trochę. Jak już powiedziałem, nie chciałem zmieniać klubu w lidze polskiej.

Można powiedzieć, że ten sezon był dla pana udany?

Wydaje mi się, że tak. Miałem kilka naprawdę dobrych wyników w PGE Ekstralidze, co jest dla mnie bardzo ważne, bo oznacza, że zrobiłem kolejny znaczny krok w swojej karierze.

Nie był to jednak chyba łatwy rok w lidze polskiej, bo przecież pełnił pan także rolę rezerwowego.

Zgadza się, to niewdzięczna rola i na pewno nie jest to komfortowa sytuacja dla żadnego zawodnika. Nigdy nie wiadomo, kiedy się wyjedzie. Czasami pierwszy start masz gdzieś w szóstym biegu, czasami wcześniej, a bywa i tak, że ktoś ulega kontuzji i trzeba szybko się zbierać do wyjazdu na tor.

Czy brak awansu do fazy play-off z toruńskim zespołem był dla pana dużym rozczarowaniem?

Tak, nie ukrywam, że byłem bardzo rozczarowany. Chciałbym zdobyć jakieś trofea z toruńskim klubem i myślałem, że nie zakończymy sezonu tak wcześnie. Wiem, że kibice na pewno też chcieliby zobaczyć więcej spotkań z naszym udziałem.

W tym roku sporo jeździł pan również w Anglii. W kolejnym sezonie też tak będzie?

Tak, na pewno nie chcę rezygnować z ligi angielskiej. Nie wiem jeszcze, gdzie będę startował, ale nie odchodzę z tej ligi.

Czy biegi, w których jeździ pan w parze z bratem Chrisem wciąż są dla pana wyjątkowe?

Oczywiście - to się nie zmienia. Kiedy pierwszy raz pojawiłem się w Toruniu w 2010 roku i obserwowałem Chrisa marzyłem, że kiedyś będę mógł razem z nim startować.

Nie zabrakło pana również w Grand Prix Challenge w Landshut. Jest pan już gotowy na starty w Grand Prix?

Bardzo się cieszę, że tam byłem. To dla mnie wspaniałe doświadczenie. Tor nie był najlepszy do ścigania, ale nie mam zamiaru przez to się tłumaczyć. Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili nie jestem jeszcze gotowy na starty w cyklu, ale bardzo chcę pewnego dnia się tam znaleźć.

ZOBACZ WIDEO Jakub Jamróg: Był taki rok, że widziałem pięć trupów

Źródło artykułu: