Kacper Woryna: Stawiam na rozwój (wywiad)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna.

Kacper Woryna zdecydował się na pozostanie w ROW-ie Rybnik. 22-latek uważa, że to najlepszy wybór dla jego kariery. - Nikt w Ekstralidze nie gwarantował mi takiego rozwoju i pewności jazdy, jaką mam w Rybniku - twierdzi żużlowiec.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Były jakieś wątpliwości, co wybrać? Rybnik czy PGE Ekstraliga?

[b]

Kacper Woryna, zawodnik ROW-u Rybnik:[/b] Oczywiście, że były. Może nie tyle wątpliwości, co rozmyślenia. Zastanawiałem się czy warto iść do Ekstraligi, czy lepiej zostać w Rybniku. Wygrała matematyka, rozpiska plusów i minusów. Postawiłem na swój rozwój. Na resztę jeszcze przyjdzie czas.

Czynnik kibicowski też miał wpływ?

Na pewno to wpłynęło na decyzję. Kibice i zarząd w Rybniku to jest kolejny plus. Jednak na pewno głównym powodem pozostania była chęć dalszego rozwijania. Chcę być coraz lepszym zawodnikiem.

Pojawiają się za to opinie, że kolejny rok poza PGE Ekstraligą może wyhamować pana rozwój.

Wiadomo, głosy są różne. Jak będzie naprawdę, tego nikt nie wie. Dopiero za rok się dowiemy czy podjąłem dobrą decyzję. W tym momencie jestem zadowolony. W zeszłym roku też się pojawiały takie opinie, że nie powinienem decydować się na jazdę ligę niżej, a uważam, że zrobiłem krok do przodu. Oby się to udało też w przyszłym roku.

Jazda w Nice 1. LŻ to chyba lepsza opcja niż pozycja rezerwowego np. w Speed Car Motorze Lublin.

Na pewno. To też był jeden z czynników, który zadecydował. Na pewno będzie lepiej, gdy będą regularne starty. W Rybniku mam zapewnione starty, jeśli mój poziom będzie taki jaki był do tej pory. Mam ligę szwedzką. Mam nadzieję, że dojdzie też liga angielska. Tam będzie się odbywać doskonalenie moich umiejętności. W tym roku nie wyglądało to źle, ale mogło być lepiej. Chcę cały czas stawiać kroki do przodu.

Niektórzy twierdzą, że pana oferty na jazdę w PGE Ekstralidze były z kosmosu.

Nie wiem czy były z kosmosu, ale takie oferty były do zaakceptowania przeze mnie lub nie. Mogłem je przyjąć lub odrzucić. Bardzo się cieszę, że takie propozycje do mnie dotarły i jest mi bardzo miło z tego powodu, jednak na ten moment stawiam na rozwój. Początkowo dawałem 50 proc. na pozostanie w Rybniku, 50 proc. na PGE Ekstraligę. Sezon się skończył, bo miałem jeszcze występy w Anglii i turniej w Opolu. Tak naprawdę dopiero potem zacząłem się zastanawiać, co ze mną będzie. Miałem nadzieję, że wybiorę mądrze. Dużo osób mi pomagało. Rozpisałem plusy i minusy. W Rybniku było więcej tych plusów.

Czy akcja kibiców pod pana domem miała jakieś znaczenie?

Na pewno tak. Pokazali mi, że w Rybniku są kibice, którzy są zawsze za mną, którzy zawsze będą mnie wspierać. To się ceni.

Pojawił się też tajemniczy biznesmen w pana negocjacjach. Czy on czasem nie zniechęcił do Sparty Wrocław zamiast zachęcić?

Szczerze? Jakieś telefony z innych klubów były, ale tak naprawdę nikt nie gwarantował mi takiego rozwoju i pewności jazdy, jaką mam w Rybniku. Rozumiem, że nikt nie dostaje startów za darmo. Tak samo jest w ROW-ie. Jednak matematyka przemawiała za pozostaniem w Rybniku.

Ten biznesmen miał powiedzieć, że nigdy nie będzie pan na poziomie Janowskiego i Woffindena. Trudno się z tym zgodzić.

Oczywiście, że się nie zgadzam. Nieraz jeździłem z Maćkiem czy Taiem. Raz wygrałem, raz przegrałem. Zdarzało się wygrywać, że tak powiem. Na pewno dużo mi do nich brakuje. Po to właśnie jestem w Rybniku, by robić te kroki do przodu. Chcę dążyć do celu, jakim dla mnie są Grand Prix, SEC czy nawet sięgnięcie po miano najlepszego żużlowca na świecie. Tego się trzymam.

Czy to nie jest tak, że Rybnik jest też idealny pod względem logistyki? Chociażby ze względu na bliski dojazd na lotnisko do Katowic.

W Lublinie też jest lotnisko! Szczerze? Nie zastanawiałem się nad tym. Nie myślałem, że to może mieć wpływ na karierę, ale przed następnym sezonem to przemyślę. To taka podpowiedź z pana strony.

Końcówka minionego sezonu nie była jednak tak udana. Czy udało się znaleźć przyczyny tych słabszych występów?

Zdiagnozowałem to, co się stało. Wiem wszystko, bo na chłodno to oceniliśmy z moim teamem i klubem. Na pewno postaram się wyciągnąć wnioski z tego i wyeliminować błędy, które popełniłem. Tak, aby nigdy więcej mi się już nie przytrafiły. Zawsze mogą się zdarzyć mecze słabsze, ale te przytrafiły się nie w tym momencie, w którym miały.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o tym, jaki ma problem z Hampelem: "Nadziewam się na jego szprycę"

Po barażach z Falubazem Zielona Góra pojawiła się też ostra krytyka. Zabolała?

W tej sytuacji wyszło kto jest przyjacielem, kto wrogiem. Okazało się, kto jest prawdziwym kibicem, a kto chorągiewką. Tyle.

Jak ocenia pan w tej sytuacji miniony sezon?

Myślę, że mimo wszystko był udany. Drużynowo najbardziej boli drugie miejsce w lidze z ROW-em. Na otarcie łez zdobyłem mistrzostwo Anglii z Poole Pirates, ale najbardziej szkoda tego, co wydarzyło się w Rybniku. Trudno, to już było i nie wróci.

ROW i Poole łączy osoba Antoniego Woryny. Czy w Rybniku trudno uniknąć porównań do dziadka?

Nie wiem. Ja takich porównań nie czytałem. Nie opieram się na dziadku. Jest to dla mnie wzór i przykład życia, jako sportowiec i człowiek. Jednak on był innym człowiekiem, ja też jestem innym. Tworzę swoją markę.

Źródło artykułu: