Kołodziej pokazał, że ma jaja. Udźwignął presję i był liderem (bohater kolejki)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej

Janusz Kołodziej to największy wygrany finałów PGE Ekstraligi. Po słabym występie w pierwszym meczu w Gorzowie mówiło się, że nie wytrzymał presji. W rewanżu pokazał jednak, że to był wypadek przy pracy. Znów był liderem Fogo Unii.

[b]

Wytrzymał ciśnienie[/b]

Pierwsze spotkanie finałowe w Gorzowie było dla Janusza Kołodzieja mało śmiesznym żartem. Najpierw taśma, potem wykluczenie, a na koniec zero. Taki dorobek rzadko kiedy zdarza się przyszłorocznemu uczestnikowi cyklu Grand Prix. Sam zawodnik szybko wziął się w garść i zmazał plamę. Ci, którzy go znają, mogli spodziewać się, że takiego wyniku w rewanżu nie powtórzy na pewno. Janusz to szalenie ambitny zawodnik, a w Gorzowie chyba po prostu za bardzo chciał. Wnioski wyciągnął, a w rewanżu zobaczyliśmy zupełnie odmienionego Kołodzieja.[nextpage]

Znów był liderem

Fogo Unia Leszno do złota potrzebował skutecznego Kołodzieja. To przecież on niemal cały sezon był jej liderem. Oczywiście nie zawsze przywoził największe zdobycze, ale trzymał równy i wysoki poziom. W rewanżu znów widzieliśmy błyskotliwego zawodnika. Błędów wprawdzie się nie ustrzegł, ale i tak to był świetny występ. Poza tym pamiętajmy, że Janusz startował z niewdzięcznymi numerami parzystymi. Od początku rozgrywek zgodził się na taką rolę, choć dobrze znamy przypadki, kiedy inni zawodnicy wręcz zabijają się o możliwość jazdy jako prowadzący parę. Dlatego tym bardziej ten i inne świetne występy Kołodzieja należy docenić.[nextpage]

Multimedalista

Kołodziej zdobył już szósty złoty medal DMP w swojej karierze. To wręcz kapitalne osiągnięcie, a przecież przed nim kolejne lata jazdy na żużlu. Generalnie od 2010 roku wychowanek Unii Tarnów tylko w sezonie 2016 nie zdobył medalu. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że drużyna z Januszem w składzie to pewniak do walki o najwyższe cele. Coś w tym jest.[nextpage]

W Lesznie na kolejny sezon

W niedzielę gruchnęła wiadomość, że Janusz Kołodziej z Leszna nigdzie się nie rusza. Widać jak na tacy, że ten klub mu zwyczajnie leży. Inna sprawa, że wielkim fanem talentu tego zawodnika jest Józef Dworakowski. Obaj panowie darzą się wielką sympatią, a takie relacje tylko pomagają w osiągnięciu szybkiego porozumienia. Zresztą okazuje się, że doświadczony żużlowiec zdecydował się na przedłużenie umowy na dwa kolejne lata. I wcale nie będziemy zdziwieni, jeśli w tym czasie znów skutecznie powalczy z mistrzowską drużyną o kolejne złota.

Źródło artykułu: