- Dużych ruchów się nie spodziewam. Większość klubów nie ryzykuje i stara się zachować to, co ma - mówi nam były menedżer Get Well Toruń Jacek Gajewski. - Być może jedna lub dwie gwiazdy zmienią klub. Z pewnością z Tarnowa odejdzie Nicki Pedersen. Poza tym musimy poczekać, kto będzie startować w PGE Ekstralidze po meczach barażowych. Z drużyny, której się nie powiedzie, też może ktoś odejść. Inna sprawa jest taka, że bardziej dotyczy to ROW-u, bo Falubaz ma już porozumienie z kluczowymi żużlowcami - dodaje.
Podobne zdanie ma Sławomir Kryjom. - Będzie zwyczajnie nudno - mówi bez ogródek. - Na palcach jednej ręki można policzyć zawodników, którzy zmienią barwy klubowe. Mamy już bardzo dużo klepniętych umów. Tak jest w Toruniu, Grudziądzu, Częstochowie. Dużych zmian nie będzie też raczej w Lesznie, Wrocławiu czy Gorzowie - przekonuje.
To nie oznacza jednak, że emocji nie będzie w ogóle. Jacek Frątczak z Get Well Toruń spodziewa się ciekawych rozstrzygnięć. - Na pewno ruchy będą po stronie beniaminka lub drużyn, które jeszcze walczą o prawo jazdy w PGE Ekstralidze. Sport nie lubi status quo i niespodzianki się zdarzają. Po cichu liczę, że coś spektakularnego się wydarzy - uważa zielonogórzanin.
Nieco większym optymistą jest prezes Cash Broker Stali Gorzów Ireneusz Maciej Zmora. - Okres transferowy będzie umiarkowanie ciekawy. Trafią się niespodzianki transferowe. Jeśli ROW nie awansuje, to od razu pojawi się pytanie, co z Grigorijem Łagutą. Czy ktoś się o niego postara i poczeka na niego do wiosny? Jeśli ROW nie awansuje, to łakomym kąskiem będzie również Kacper Woryna - przekonuje szef gorzowskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: trofeum przechodnie
Rozbiór ROW-u Rybnik w przypadku braku awansu nie jest jednak dla wszystkich taki oczywisty. - Nie byłbym aż tak przekonany, że będziemy mieć odejścia z Rybnika, jeśli ta drużyna nie awansuje. To jest spójne i zwarte środowisko. Nie wierzę w rozbiór tej drużyny. Wiem, na co stać prezesa Mrozka, który jest bardzo zdeterminowanym człowiekiem - przekonuje Jacek Frątczak.
- Oczy będą zwrócone również na beniaminka, który musi dokonać najwięcej zmian. Poza tym w związku ze zmianą prezesa i nieformalną zmianą w układzie właścicielskim w Falubazie spodziewam się ekstra środków od jednego ze współwłaścicieli zielonogórskiego klubu. Oczywiście, oni najpierw muszą się utrzymać w PGE Ekstralidze - dodaje Zmora.
Fakty są jednak takie, że mamy niewiele klubów, które potrzebują poważnie przebudować kadrę. - Właśnie z tego powodu rozgrywka transferowa odbędzie się w wąskim gronie - wtrąca Sławomir Kryjom. - Ruchy transferowe będą kręcić się przede wszystkim wokół trzech klubów. Mam na myśli Falubaz Zielona Góra, Motor Lublin i ROW Rybnik. Pozostali skupią się na utrzymaniu stanu posiadania i zmianach kosmetycznych. Niespodzianek nie można jednak definitywnie wykluczyć - dodaje Ireneusz Maciej Zmora.
Jeśli mamy mówić o emocjach w okresie transferowym, to poza Falubazem, Speed Car Motorem i ROW-em może ich dostarczyć też MRGARDEN GKM Grudziądz, który szuka piątego seniora. Być może o jedną niespodziankę pokusi się również forBET Włókniarz Częstochowa. - Niektórzy mogą również rozglądać się za juniorami, ale i w tym przypadku nie będzie łatwo o spektakularne transfery - zauważa Kryjom.
- Burzliwej zimy nie będzie, bo zawodnicy zaczęli doceniać kluby. Nie odchodzą z miejsc, w których jest im dobrze. Poza tym brakuje dopływu świeżej krwi. Nowych zawodników jest jak na lekarstwo. Nawet ci młodzi i zdolni mają problem, kiedy trafiają do PGE Ekstraligi. Często okazuje się, że nie są na nią odpowiednio przygotowani pod względem sprzętowym, logistycznym i organizacyjnym - podsumowuje Jacek Gajewski.