Atut toru przyszedł w najlepszym momencie. Bez niego Falubaz miałby wielki problem

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Tomasz Walczak (z prawej) w rozmowie z Piotrem Protasiewiczem
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Tomasz Walczak (z prawej) w rozmowie z Piotrem Protasiewiczem

To, co w Zielonej Górze zawodziło przez praktycznie cały sezon, w decydujących wyścigach rozgrywek w końcu zadziałało po myśli Falubazu. Mowa o atucie domowego toru. - Nasz tor w końcu zaczął się nas słuchać - mówi Tomasz Walczak.

Gdy Falubaz Zielona Góra po 12. wyścigu meczu z Grupą Azoty Unią Tarnów prowadził różnicą jedynie dwóch punktów, sytuacja zespołu z Winnego Grodu była niemal dramatyczna. Dopiero trzy ostatnie biegi niedzielnego spotkania zaważyły o tym, że Falubaz uciekł spod topora i bezpośrednio nie spadł z PGE Ekstraligi.

- Po 12. biegu sytuacja była podbramkowa, podobnie jak przez cały sezon. Udało się, zawodnicy stanęli na wysokości zadania, a nasz tor w końcu zaczął się nas słuchać. Nareszcie udało się przygotować nawierzchnię tak, by nasi żużlowcy w ostatniej serii zawodów wykorzystali atut domowego owalu - mówi Tomasz Walczak.

Falubaz przedłużył swoje szanse na utrzymanie w elicie, ale zwycięstwo z Grupą Azoty Unią nie przyszło łatwo. Tarnowianie bardzo długo nie dawali za wygraną, a po szóstej gonitwie wyszli nawet na prowadzenie w meczu.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: W piątce najlepszych trenerów widziałbym Adama Skórnickiego

- W tym tygodniu włożyliśmy masę pracy - przy torze, przy sprzęcie, przy poukładaniu sobie wszystkiego w głowie - by drużyna pojechała takie zawody. Byliśmy przygotowani na różne scenariusze, w tym na uderzenie Unii od początku. Stało się to w połowie zawodów, ale na to też mieliśmy scenariusz. Sytuację uspokoiło odrodzenie Michaela Jepsena Jensena - przyznaje kierownik Falubazu.

Zielonogórzanie odnieśli cenny triumf, choć musieli radzić sobie bez dwóch podstawowych juniorów: Sebastiana Niedźwiedzia i Aleksa Zgardzińskiego. Ten drugi, po długiej przerwie spowodowanej kontuzją, pojawił się co prawda w składzie (na pozycji rezerwowego), ale Adam Skórnicki nie posłał go do boju.

- Po cichu liczyłem, że deszcze nam "pomogą" i te zawody uda nam się odjechać w terminie rezerwowym, a wtedy mielibyśmy więcej czasu na uruchomienie Sebastiana i Aleksa. Koniec końców fajnie, że mecz odbył się w pierwotnej dacie, bo czasami zmiana scenariusza może zaszkodzić - komentuje Walczak.

Przed Falubazem jeszcze barażowy dwumecz z wicemistrzem Nice 1.LŻ. Barażowe spotkania odbędą się 30 września i 7 października. - Jest tak, jak jest. Musimy dostosować się do tego, co serwuje nam ligowy kalendarz. Być może w finale będzie Lokomotiv Daugavpils, a wtedy w ogóle nie będzie problemu z przerwą. Na pewno wypełnimy zawodnikom czas różnymi zajęciami - dodaje kierownik Falubazu.

Komentarze (8)
avatar
Lukim81Pomorskie-Śląskie
1.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Teraz to tylko wykorzystać w barażach. 
avatar
sympatyk żu-żla
31.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Osobiście problemu ja nie widzę kto by wyleciał .Ktoś zawsze musi. 
falubazfann
31.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Takim Panom jak m.in. Kier. drużyny T. Walczak powinno się już dawno podziękować, brak totalny kompetencji - gwiazdor biegów nominowanych nie wznoszący nic nowego do klubu. Faktycznie jest tak Czytaj całość
avatar
FIS 500
31.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Walczak czas zająć się swoją firma transportowa a na żużel chodzić tylko jako kibic .
FALUBAZ potrzebuje nowych ludzi z wiedzą i pasja.Wasz czas minął bezpowrotnie dość drżenia o byt w el
Czytaj całość
avatar
fancio34
31.08.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Odkąd ten cały Walczak z tym Cieślakiem się pojawili w klubie Falubaz notorycznie leci w dół . 3 miejsce , 4 po wygraniu rundy zasadniczej a w tym roku baraże . Podziękować tym całym Grygierom Czytaj całość