Szymon Woźniak: Nie zauważyłem, by urazy negatywnie na mnie wpływały

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Szymon Woźniak kontra Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Szymon Woźniak kontra Andrzej Lebiediew

W niedzielę Cash Broker Stal Gorzów podejmie Betard Spartę Wrocław w hitowym pojedynku 12. kolejki PGE Ekstraligi. Wiele w tym spotkaniu zależeć może od Szymona Woźniaka.

Wychowanek Polonii Bydgoszcz niedawno wrócił do ścigania po kontuzji, po której, jak zapewnia, nie ma już prawie śladu. - Jeżeli chodzi o moje zdrowie, to cały czas pracuję nad dojściem do stuprocentowej dyspozycji. Kontuzja, którą przeszedłem, ma to do siebie, że pozwala dosyć szybko stanąć na nogi, o czym się przekonaliśmy. Cały proces rehabilitacji, który muszę przejść, to jest jeszcze kilka tygodni, aczkolwiek nie jest to już coś, co przeszkadza mi w jeździe na motocyklu. Moja noga i żużel - tych dwóch spraw już nie łączę w jedno. Chodzi o dojście do takiej sprawności, bym mógł zagrać np. w piłkę nożną. Końcowy etap rehabilitacji to już zupełnie oddzielny temat - wyjaśnił żużlowiec.

Co istotne, zawodnik Cash Broker Stali Gorzów w swojej jeździe nie jest zachowawczy. Po urazie nic się nie zmieniło. - Przebyłem już kilka kontuzji w swojej karierze i nigdy nie zauważyłem, żeby urazy wpłynęły negatywnie na moje przygotowanie mentalne i postawę na torze. Można zauważyć czasem jakiś moment zawahania, ale w żużlu nie ma czasu na podejmowanie decyzji. Musi się to dziać automatycznie w głowie, zanim o czymś pomyślimy. Żeby głowa dobrze reagowała, to potrzebna jest jedna rzecz - jazda - stwierdził Szymon Woźniak.

W niedzielę młody zawodnik zmierzy się ze swoją byłą drużyną, gdzie spędził dwa lata. - Absolutnie nie czuję dodatkowej presji. Brałem udział w meczu wyjazdowym we Wrocławiu, który okazał się dla mnie przełomowym w tamtym momencie. Dosyć dobrze sobie tam poradziłem. Gdybym miał cokolwiek odczuwać, to prędzej wtedy niż teraz. Podchodzę do tego, jak do kolejnego spotkania. Chcę być dobrze przygotowany i pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa - zapewnił.

ZOBACZ WIDEO Do czego służy zawodnikom lewa i prawa noga?

Zapytany o faworyta najbliższego starcia indywidualny mistrz Polski z zeszłego roku odpowiedział: - Cash Broker Stal Gorzów nie przegrała meczu na własnym torze. Na pewno nie podchodzimy do tego w buńczuczny sposób, z głupią pewnością siebie, ale czujemy się u siebie jak ryby w wodzie i nawet w ciężkich warunkach jesteśmy w stanie postawić się mistrzom Polskim. Jeśli chodzi o najbliższy mecz, to widzę to w pozytywnych barwach do naszego klubu.

Ostatniego spotkania na gorzowskim torze 25-latek nie wspomina jednak najlepiej. 27 lipca przeciwko Fogo Unii Leszno zdobył dwa punkty z bonusem, a jego zespół zremisował. - Wiadomo, że potrzebuję trochę czasu, żeby dojść do optymalnej dyspozycji. Mecz z Lesznem na naszym torze mi nie poszedł, ale to jest to, o czym wspominałem i studziłem zapały na początku sezonu po tych moich dobrych wynikach. Nie jest tak, że znam ten tor na wylot i na co nie wsiądę, to będę robił 12-14 punktów. Przewidywałem, że będę musiał się postarać, by zebrać wiedzę w takich ekstremalnych warunkach, jakie nas spotkały przed ostatnim meczem. Pierwszy raz miałem okazję startować na naszym torze po takiej walce o doprowadzenie nawierzchni do bezpiecznych warunków. Nie zdałem tego sprawdzianu, ale cenne wnioski zostały wyciągnięte - przyznał.

- Chcę sprostować, że nie było ekstremalnie z tego powodu, że dziwnie czy niebezpiecznie tylko po prostu warunki inne niż zwykle. Tor był przygotowany fantastycznie, jak na to, co widzieliśmy. Jeśli chodzi o temperaturę, to wszyscy widzimy, jak to wygląda. Dobrze, że mecz będzie się odbywał w późniejszej godzinie. Może chociaż trochę to nam pomoże i słońce nie będzie tak mocno grzało na stadionie - dodał po chwili.

W ostatnim czasie przez Polskę przechodzi fala upałów. Jak sobie radzić z wysoką temperaturą jako człowiek uprawiający "czarny sport"? - Przygotowania to czysta fizjologia: trzeba być dobrze wypoczętym, nawodnionym i trzeba unikać tego słońca jak najmocniej. Treningi muszą być przeprowadzone w rozsądny sposób, by nie spędzić w kombinezonie trzech czy czterech godzin. Szybki, krótki i owocny trening. W sobotę czas na regenerację i na pewno musimy o siebie wtedy zadbać. Kiedyś, w trakcie przedłużających się zawodów przy wysokiej temperaturze, z ciekawości policzyłem, że od rana do wieczora wypiłem 9 litrów płynu - przypomniał sobie Woźniak.

Podobnie sprawa ma się z motocyklami. - Osiągi pogarszają się diametralnie i to jest kolejna nauka. Mało kto z nas pamięta aż tak upalne lato. Temperatura odgrywa bardzo dużą rolę w pracy z naszym sprzętem. Tak samo, jak my musimy dbać, żeby dla nas trening nie był za długi, to to samo tyczy się sprzętu. Bez sensu jest katować silniki przez dwa dni, bo może trening wyjść dobrze, a przyjdzie do meczu i nie będziemy wiedzieli, o co chodzi - zdradził żużlowiec.

Mimo niedawnej absencji i ciągłego poszukiwania dobrej dyspozycji, Szymon Woźniak został obdarzony zaufaniem i otrzymał dziką kartę na Grand Prix Polski w Gorzowie. - Odbieram to jako spełnienie marzeń. Jak każdy młody żużlowiec marzyłem o tym, żeby wystąpić kiedyś w Grand Prix. Teraz to się stanie faktem i z tego miejsca bardzo dziękuję wszystkim, którzy obdarzyli mnie zaufaniem i dołożyli swoją cegiełkę do nominacji. Na pewno wielkie podziękowania dla trenera Chomskiego i całego zarządu. Wszyscy musieli stanąć za mną murem i jest mi z tego powodu bardzo miło. Na pewno to dodatkowa motywacja, impuls, fajna przygoda. Nie mogę doczekać się tego dnia - zakończył.

Źródło artykułu: