Tarnowski "Super Express" podał, że postępowania dotyczące dostawy i montażu bandy dmuchanej oraz przykrycia toru dla Unii przebiegły zgodnie z planem, co dawało powody do optymizmu.
"Niestety dobra seria zakończyła się w czwartek, 6 lutego. W postępowaniu na modernizację toru żużlowego w Tarnowie nie złożono żadnej oferty, dlatego miasto musiało je unieważnić" - dodał dziennik, podkreślając jednocześnie, że to "fatalne wieści".
Czy rzeczywiście jest to problem dla Unii? - Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie, dlatego że otwiera nam to nową drogę. Nikt nie zgłosił się do przetargu, więc można działać z wolnej ręki. Teraz klub będzie angażował swoich wieloletnich sponsorów, którzy na pewno nam pomogą. Wiadomo, że za ciężką pracę zostaną wynagrodzeni, bo środki na ten cel są zabezpieczone. Choć raz dostaną więc coś od klubu - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Kamil Góral, prezes Autona Unii Tarnów.
ZOBACZ WIDEO: Stanowcza reakcja miliardera. Falubaz będzie pozywał dziennikarzy?
Jego słowa wskazują na to, że tarnowscy kibice mogą spać spokojnie. - Na obecną chwilę nie przewidujemy żadnych kataklizmów. Przy opóźniających się inwestycjach, jedynym problemem dla nas może być to, że późno wyjedziemy na nasz domowy tor i nie będziemy w stanie odbyć tylu treningów, ile byśmy chcieli. Jesteśmy jednak na to przygotowani i najprawdopodobniej udamy się do Żarnovicy na kilka dni treningów. Wydaje mi się, że zawodnicy będą wjeżdżeni w sezon - dodał.
Pierwszy domowy mecz Unia Tarnów ma odjechać 19 kwietnia, a jej rywalem będzie Arged Malesa Ostrów. Czy prace na stadionie mogą wymusić zmianę w terminarzu?
- Wydaje mi się, że nie. Trzeba podkreślić fachowość osób ustalających terminarz: pierwszy mecz mamy na wyjeździe, więc sądzę, że na premierowy pojedynek domowy na spokojnie zdążymy - podsumował Góral.