W sobotę Stal Rzeszów wygrała na wyjeździe ze Stainer Unią Kolejarzem Rawicz 47:42, choć w Wielkopolsce musiała radzić sobie bez Grega Hancocka. Ponadto poobijany po wypadkach w Anglii był Nick Morris, a chory na anginę Karol Baran wystąpił w meczu na antybiotykach. - W Rawiczu jest specyficzny tor i zawodnicy musieli się wstrzelić. Były wykluczenia, upadki, różne rzeczy. Pewnie, że się człowiek denerwuje, ale rany boskie, przecież nic by się nie stało, gdybyśmy czegoś nie wygrali. Nie możemy zwyciężać 30-punktami, musi być trochę walki - komentuje Ireneusz Nawrocki w rozmowie z Nowiny24.pl.
Po triumfie w Rawiczu Stal jest na dobrej drodze, by wygrać rundę zasadniczą 2. Ligi Żużlowej. Dla Żurawi kluczowy będzie wyjazdowy mecz z MDM Komputery TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp., która jest obecnie liderem tabeli. Rzeszowianie tracą do niej tylko jeden punkt, ale odjechali jedno spotkanie mniej.
Z drugiej strony Nawrocki w ogóle nie rozgrywałby fazy play-off. - Nie jest powiedziane, czy najlepiej jechać z pierwszego, czy z innego miejsca. Nie wiem kto i kiedy wymyślił play-offy, ale chyba ktoś nie całkiem mądry. To według mnie nieuczciwa instytucja. Zacząłem o tym mówić głośno, ale mnie zagadano, na zebraniu prezesów też mnie zakrzyczano, ale coraz więcej ludzi zaczyna o tym mówić i pisać - mówi właściciel Stali Rzeszów.
Zdaniem Nawrockiego, play-off nie są sprawiedliwym rozwiązaniem dla drużyn, które przez całą fazę zasadniczą utrzymują stabilną formę. - To jest nieeleganckie. Na mistrzostwa świata trzeba trafić z formą, jak nie to - jak nasi piłkarze - odpadnie się po pierwszej rundzie. Po to się jeździ cały rok w lidze, pilnuje się stabilizacji, żeby wypracować sobie awans, a tu połowa ligi walczy o to, kto spadnie, a druga połowa, kto wygra. Można jeździć tak, by wygrywać mecze u siebie, a na wyjazdy wysyłać młodzież, a czadu dopiero dodać w play-offach... - przyznaje Nawrocki.
ZOBACZ WIDEO Warunki na torze w Gdańsku coraz bardziej sprzyjają walce. Będzie dużo emocji na PGE IMME?