[tag=867]
[/tag]Stal Rzeszów jest obecnie wiceliderem 2. Ligi Żużlowej, tracąc do MDM Komputery TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp. tylko jeden punkt. Co jednak ważne, rzeszowianie pojechali jeden mecz mniej od rywala i nadal mają szansę na wygranie rundy zasadniczej rozgrywek.
Ireneusz Nawrocki pod tym kątem nie może mieć większych pretensji do Mirosława Kowalika, bowiem prowadzona przez niego drużyna w tym sezonie nie przegrała jeszcze choćby jednego meczu. Dlaczego więc Ireneusz Nawrocki zastanawia się nad sensem kontynuowania współpracy z Kowalikiem?
- Nie przyjeżdża ani na treningi, ani na młodzieżowe zawody, a wszystkim zajmuje się Janusz Stachyra. Byłem na etapie, by z trenerem Kowalikiem rozstać się już teraz, ale Marcin Janik przekonał mnie, że teraz przed play-offami popsułoby to atmosferę - tłumaczy Nawrocki w rozmowie z Supernowosci24.pl. Swoją drogą z naszych informacji wynika, że Kowalik regularnie pojawiał się na turniejach Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów.
Jednocześnie trener Stali był jedną z osób, która publicznie powiedziała o zaległościach w rzeszowskim klubie. - Rozmawiałem z nim i stwierdził, że powiedział po meczu w Rawiczu tylko, że wobec niego jest drobniuteńka zaległość i jest ona chwilowa - komentuje Nawrocki, zdaniem którego klub zalega Kowalikowi tylko nieco ponad trzy tysiące złotych.
Drugą z osób, która wspomniała o zaległościach, był Nicklas Porsing, który przy okazji zarzucił Nawrockiemu kiepską współpracę z zawodnikami. - Stal nie płaci? To kłamstwo! Problem jest - i to mówię z całą świadomością - nie z nierzetelnymi, a przekupnymi dziennikarzami. [...] Dziennikarz który o tym pisze, jest dla mnie idiotą - grzmi Nawrocki, który zgłosił sprawę do prokuratury. Podobnie postąpi sam Porsing.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018