To miał być dzień Sebastiana Niedźwiedzia. Sam siebie okłamał

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Get Well - Falubaz.
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Get Well - Falubaz.

Sebastian Niedźwiedź miał wielkie nadzieje na udany występ w meczu Falubazu z Fogo Unią (38:52). Tymczasem pojechał słabe zawody. - Sam siebie okłamałem. Myślałem, że to będzie mój dzień - komentuje.

Młodzieżowiec Falubazu Zielona Góra na dwa dni przed meczem z Fogo Unią Leszno zanotował niezły występ w sparingu ze Speed Car Motorem Lublin, wygrywając swoje dwa pierwsze wyścigi. Z perspektywy czasu Sebastian Niedźwiedź może powiedzieć, że lepiej stałoby się, gdyby gonitwy te przegrał z kretesem.

W konfrontacji z mistrzami Polski przełożenia z piątku kompletnie nie zdały egzaminu, a Niedźwiedź zakończył niedzielny pojedynek przy Wrocławskiej 69 z dorobkiem zaledwie dwóch punktów.

- Nawet nie wiem, co powiedzieć. Myślę, sam siebie okłamałem dwoma pierwszymi wyścigami ze sparingu z Motorem. Założyłem podobne ustawienia, które tak bardzo pasowały w sparingu, a okazało się, że stałem w miejscu. Po sparingu myślałem, że to będzie mój dzień. Szkoda, że tylko tak myślałem - mówi Niedźwiedź.

Młodzieżowiec Falubazu zawiódł sam siebie. W meczu z Fogo Unią kompletnie nie mógł zaadoptować się do warunków torowych. - Nie wiem, czy to kwestia sprzętu czy moich błędów, ale zacząłem się gubić. Próbowaliśmy różnych przełożeń, a pozytywnego rezultatu nie było. Szukamy, ale chyba musimy szukać jeszcze głębiej - tłumaczy.

Po 11. kolejce PGE Ekstraligi Falubaz zamyka ligową tabelę. Sytuacja zielonogórzan nie jest kolorowa. Kolejne trzy spotkania będą meczami o życie. - Presja jest zawsze, bo nie ma łatwych meczów. Walczymy o byt w PGE Ekstralidze, a ja dołożę wszelkich starań, by w tym pomóc - kończy Niedźwiedź.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Falubazu Zielona Góra

Źródło artykułu: