Kilka lat temu senator Robert Dowhan, były prezes a obecnie udziałowiec Falubazu Zielona Góra, dogadał się z byłym reprezentantem Polski i eks-graczem Lecha Poznań Piotrem Reissem. Ten utworzył w Zielonej Górze Akademię Piłkarską, która od początku funkcjonowała pod nazwą Falubaz i używała charakterystycznego dla żużlowego klubu logo z Myszką Miki. Wtedy nie było z tym problemu, ale drogi Reissa i Falubazu się rozeszły. Dziś partnerem żużlowej spółki jest AP Falubaz Macieja Murawskiego. Reiss jednak nadal korzysta z nazwy Falubaz i korzysta z Myszki Miki. W zielonogórskim klubie mówią, że czyni to nielegalnie.
- Używanie Myszki na koszulkach w programach i folderach akademii jest zwykłym nadużyciem - mówi Marcin Grygier, rzecznik Falubazu, w wywiadzie dla "Gazety Lubuskiej". - Ta "mycha" w kole funkcjonuje od połowy lat 60. Przez tyle czasu nie było sytuacji, żeby prywatna spółka używała tego symbolu, do swoich celów marketingowych. Przecież ona kojarzy się praktycznie w całej sportowej Polsce z naszym klubem! Próbowaliśmy apelować o niekorzystanie z naszego symbolu, ale bezskutecznie. Uważam, że to skandal, kiedy ktoś przywłaszcza sobie jeden z najbardziej rozpoznawalnych znaków w regionie i używa go także po to, żeby wprowadzać w błąd potencjalnego odbiorcę, któremu on się kojarzy z naszym klubem, a nie z firmą niemającą z nami nic wspólnego. Dziś Myszkę oprócz żużlowców ma na strojach Akademia Piłkarska Macieja Murawskiego Falubaz. Pozostali robią to nielegalnie - kwituje Grygier.
W żużlowym Falubazie dowodzą, że to, co robi Reiss, oznacza dla spółki wymierne straty. Raz, że część dzieciaków idzie do jego akademii i tam płaci za szkolenie, a przecież w interesie klubu byłoby, gdyby kierowali oni swoje kroki do szkółki Macieja Murawskiego. Jeśli idzie o Myszkę Miki, to Falubaz sprzedaje wiele gadżetów związanych z tym logo. Reiss, umieszczając to samo logo w folderach i programach psuje zdaniem klubu rynek.
Zadzwoniliśmy do Reissa. Stwierdził on, że tak wiele razy komentował temat korzystania z nazwy i logo, że jest już tym zmęczony. - Nie jestem stroną w tej sprawie. Gdy idzie o nazwę, to trzeba dzwonić do zakładu produkcyjnego Falubaz SA. Tam powiedzą, kto ma prawo do nazwy. A z Myszką Miki to trzeba by chyba uderzyć do Disneya. Fakty są takie, że kiedyś współpracowaliśmy z żużlowym klubem, potem się to urwało, a teraz, tak uważam, mamy takie odbijanie piłeczki. Komuś chodzi o to, żeby nie zajmować się wynikami sportowymi żużlowej drużyny, lecz jakimiś pobocznymi tematami - kwituje Reiss.
ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł