Brak podium w Szwecji nie martwi Woffindena. Zrealizował podstawowy cel

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Tai Woffinden i Frederik Lindgren
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Tai Woffinden i Frederik Lindgren
zdjęcie autora artykułu

Sezon 2018 w cyklu Grand Prix należy jak do tej pory do Taia Woffindena. Mimo przegranej w finale w szwedzkim Hallstaviku, Brytyjczyk i tak wracał do domu z uśmiechem na twarzy, połączonym z poczuciem dobrze wykonanego zadania.

W tym artykule dowiesz się o:

Wydawać by się mogło, że były mistrz świata będzie odczuwał niedosyt, po tym jak w finałowej gonitwie czwartej rundy cyklu IMŚ przyjechał na końcu stawki. Nic bardziej mylnego. Tai Woffinden wykonał kolejny krok, który przybliża go do trzeciego w karierze, indywidualnego złota.

- Jestem bardzo zadowolony. Przyjechałem do Hallstaviku by zdobywać punkty i zwiększyłem moją przewagę w tabeli o jedno "oczko". W finale zabrakło odrobiny szczęścia, fajnie by było powiększyć mój dorobek, ale praca i tak została wykonana. Może jeden punkt nie brzmi jakoś imponująco, ale może się okazać wszystkim na koniec sezonu - komentuje Brytyjczyk.

W klasyfikacji generalnej, o której wspominał zawodnik Betardu Sparty Wrocław rzeczywiście jego sytuacja jest dość komfortowa. Jedenaście punktów przewagi powoduje, że Woffinden może jak na razie być spokojny. Teraz przed nim chwila przerwy i 21 lipca bardzo ważny turniej - Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Zawodnikowi z pewnością zależy na jak najlepszym występie przed własną publicznością.

ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018

Źródło artykułu: