Kolejni żużlowcy zgłaszają się do startu w Diamonds Cup. Nic dziwnego, skoro pomysłodawca chce dać czterem najlepszym diamenty o wartości przekraczających milion złotych. Najlepszy żużlowiec za start w pięciu turniejach ma zgarnąć pół miliona. W PGE Ekstralidze niektórzy potrzebują całego sezonu dobrej jazdy, by zarobić takie pieniądze. Uczestnicy Grand Prix mogą z kolei o takiej kasie pomarzyć. Za chwilę może się jednak okazać, że Ekstraliga Żużlowa i kluby uniemożliwią zawodnikom start w Diamentowej Lidze Ireneusza Nawrockiego.
Diamonds Cup ma ruszyć 17 sierpnia, a kilku zawodników już wpłaciło wpisowe w wysokości 1000 euro. W klubach PGE Ekstraligi na razie patrzą na to bardzo spokojnie, bo też jeszcze żaden z żużlowców nie poprosił swojego prezesa o zgodę na udział w komercyjnym turnieju. Regulamin tymczasem jasno stanowi, że każdy zawodnik musi taką zgodę otrzymać. Bez tego naraża się na surowe kary.
W Ekstralidze Żużlowej, czyli spółce zarządzającej rozgrywkami, już od kilku tygodni słychać głosy, że jak sprawy Diamonds Cup zajdą za daleko, to trzeba będzie wkroczyć do akcji. To znaczy tyle, że Ekstraliga i kluby zgodnie zablokują start zawodników najlepszej ligi świata w imprezie Nawrockiego. Raz, że konkurencja, a dwa, że jednak istnieje ryzyko odniesienia kontuzji przez którąś z ligowych gwiazd. A przecież Liga Diamentowa ma się odbywać w tym samym czasie, co play-off.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku