Osoby funkcyjne w Cash Broker Stali Gorzów zostały ukarane przez KOL za zalanie toru na drugim łuku w meczu Stal - forBET Włókniarz Częstochowa. Zbigniew Owsiany z KOL informując o sankcjach, mówił, że za długo stosowano kary prewencyjne. Dodawał, że teraz już nie będzie pobłażania, bo wynik meczu nie może zależeć od nieczystych zagrań. Tylko, czy kary zawieszenia w zawieszeniu będą batem na oszustów?
Miecz Damoklesa, takiego stwierdzenia używa prawnik Jerzy Synowiec, komentując zawieszenie w zawieszeniu. - Wychodzi z tego jednak groteska, bo faktycznie żadnej kary za przewinienie nie ma. Trzeba coś złego zrobić jeszcze raz, żeby dostać po łapach. Tylko ponowne naruszenie przepisów w trakcie trwania kary uruchamia procedurę niekorzystną dla obwinionego - stwierdza Synowiec.
W Ekstralidze Żużlowej mówią jednak, że decyzja KOL to naprawdę ostre narzędzie i teraz każdy dwa razy się zastanowi, zanim zrobi coś głupiego. Kary finansowe nakładane na oszustów zwykle płaciły kluby, a groźba zawieszenia bezpośrednio dotyka osobę, która dopuściła się przewinienia. - Ta kara oznacza, że trzymamy go kogoś na uwięzi albo krótkiej smyczy. Ukarani mają z tyłu głowy, że trzeba się kontrolować i to jest dobre - ocenia Wojciech Dankiewicz, menedżer i ekspert nSport+.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku
- Na klub zawiasy też działają - komentuje Dankiewicz. - Jednak toromistrza od razu nie zastąpimy, bo o dobrego nie jest łatwo. Menedżera i trenera też ciężko ot tak sobie wymienić. Najprędzej znajdzie się nowego kierownika zawodów.
Zdaniem Dankiewicza Stal będzie się pilnowała. A czy wyrok KOL podziała odstraszająco na innych? - Tak, ale sugerowałbym, byśmy nie popadali w przesadę, bo u nas nic złego się nie dzieje. Zobaczmy, co się stało w Speedway of Nations. Tor zalany i nic. Żadnych protestów, kar czy zawieszeń. To, że trener Marek Cieślak powiedział o orce, co wywołało zainteresowanie tematem torów, nie znaczy, iż mamy jakiś problem. Słowa są elementem meczowej gry, nacisku na rywala. Też bym krzyczał, że inni robią coś złego, jakbym prowadził jakiś zespół i miał z kimś kłopoty. Po prostu do wszystkiego trzeba przykładać odpowiednią miarę - kończy Dankiewicz.