Hegemonia Fogo Unii to nic dobrego. Straci liga, a potem sam klub

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Get Well - Fogo Unia. Jason Doyle na pierwszym planie.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Get Well - Fogo Unia. Jason Doyle na pierwszym planie.

Jednostronne pojedynki i kolejne zwycięstwa w wykonaniu Fogo Unii to dla PGE Ekstraligi nic dobrego. Jeśli taki obraz będziemy oglądać do końca sezonu, to prędzej czy później narzekać zaczną nawet kibice z Leszna.

Na razie drużyna mistrza Polski idzie jak burza. Na koncie ma jedenaście z możliwych dwunastu puntów i wygrywa zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Niedzielny mecz w Lesznie przeciwko Grupa Azoty Unii Tarnów powinien być dla gospodarzy formalnością. Można jedynie zastanawiać się czy Fogo Unia zdobędzie więcej niż 50, a może i 55 punktów.

Były wiceprezes gorzowskiej Stali, Michał Kugler przyznaje, że dla PGE Ekstraligi nie jest to dobra wiadomość. - Wymarzony scenariusz byłby taki, gdyby jak największa liczba spotkań była wyrównana. Właśnie takie mecze generują największe emocje i przyciągają przed telewizory największą grupę kibiców - zauważa.

Nic dziwnego, że kamery nSportu+ nie pojawią się w niedzielę w Lesznie. Pozostaje też pytanie czy jest sens, by gościły tam w połowie czerwca, gdy na mecz z Fogo Unią przyjedzie Get Well. Torunianie zostali rozbici przez leszczynian na własnym torze (37:53), a na stadionie im. Alfreda Smoczyka dojdzie pewnie do kolejnego pogromu. Kto wie czy stacja nSport+ nie wybierze więc innego meczu.

- Kibice z Leszna są na razie w siódmym niebie, bo ich drużyna tylko wygrywa. Z czasem i im może się to jednak znudzić - przekonuje były żużlowiec i trener, Jan Krzystyniak. - Jeśli Unia będzie wygrywać u siebie każdy mecz, przesadnie się nie pocąc, to fani zaczną kalkulować. Niektórzy stwierdzą, że nie ma sensu wydawać 40 złotych na mecz z Unią Tarnów, skoro wiadomo jak to się skończy. Sam pamiętam, jak wyglądało to w Lesznie w latach 80. Też wygrywaliśmy mecz za meczem i w końcu trybuny zaczęły pustoszeć. Potem na jednym ze spotkań było zaledwie dwa tysiące ludzi - dodaje.

Krzystyniak nie sądzi jednak, by kibicom w Lesznie znudziło się w tym roku wygrywanie. - Na razie, patrząc na trybuny Unii, ten głód zwycięstw wśród fanów jest nadal duży. Jeśli jednak w przyszłym roku nic się nie zmieni i Unia nie będzie mieć rywala, to może pojawić się problem. Dostanie wtedy po kieszeni, bo bilety się nie sprzedadzą - prognozuje Krzystyniak.

Dominacja Fogo Unii może przyczynić się do tego, że inne kluby, a także działacze z PGE Ekstraligi, zaczną coraz częściej dyskutować o powrocie Kalkulowanej Średniej Meczowej. - Ja jestem zwolennikiem KSM-u, co mówiłem już przy wielu okazjach. Takie mecze jak ten w Grudziądzu, gdzie Unia zdobyła 62 punkty, to dla Ekstraligi pewien problem. Miejmy nadzieję, dla dobra rozgrywek, że cały sezon taki nie będzie. Wszyscy byśmy na tym stracili - kwituje Michał Kugler.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku

Źródło artykułu: