[b]
KOMENTARZ. [/b]Do niedzielnego wieczoru mogliśmy się łudzić, że znajdzie się ktoś, kto w rundzie zasadniczej PGE Ekstraligi postawi się Fogo Unii, tocząc z nią wyrównane boje i nie odstając od niej w tabeli. Leszczynianie wygrali jednak 53:37, potwierdzając, że przynajmniej w tym momencie nie ma na nich mocnych.
Unia to już jedyna drużyna rozgrywek, która jest niepokonana. Swoją drogą, to nie mam pojęcia, kto miałby ją w tym sezonie ograć. Zaraz się okaże, że PGE Ekstraliga przerodzi się w piłkarską ligę szkocką, gdzie od lat dominuje tylko jeden zespół - Celtic. Zaczynam powoli wierzyć w to, że leszczynianie odjadą rundę zasadniczą bez ani jednej porażki.
Rację ma raczej prezes Ireneusz Maciej Zmora, który uważa, że żaden zespół nie zdobędzie w Lesznie więcej punktów niż jego zespół - Cash Broker Stal Gorzów. Być może częstochowianie dobrnęliby do 40 "oczek", gdyby nie zostali kompletnie zaskoczeni torem. Faktem jest, że tak szybkiej nawierzchni w Lesznie dawno nie było. Na początku zawodów Piotr Pawlicki pobił przecież prawie rekord toru.
BOHATER MECZU to rzecz jasna Piotr Pawlicki. Jeden komplet w PGE Ekstralidze to duży wyczyn. Ale dwa z rzędu? To robi wielkie wrażenie. Fredrik Lindgren może powtarzać, że nic wielkiego się nie stało, ale myślę, że Pawlicki utarł - i to bardzo mocno - mu nosa. Szwed dotąd niepokonany na wyjazdach, przegrał z młodym Polakiem aż trzykrotnie. Myślę więc sobie: jakiż to wielki pech, że Piotrek nie startuje w zbliżającym się sezonie Grand Prix. Jeśli chodzi o dyspozycję fizyczną i sprzętową, to chyba obecnie najlepszy żużlowiec świata. Lindgren, który też ma duże aspiracje, może się cieszyć, że Pawlicki nie będzie jego rywalem w cyklu organizowanym przez BSI.
KONTROWERSJA. Bieg dwunasty, w którym Piotr Pawlicki wszedł groźnie przed Michała Gruchalskiego. Arbiter bez dwóch zdań popełnił błąd, bo wyścig należało przerwać i powtórzyć już bez udziału gwiazdora gospodarzy. Tymczasem po jego zakończeniu sędzia dał Pawlickiemu ostrzeżenie. Punktów Gruchalskiego, który jechał na punktowanej pozycji, to jednak nie zwróci.
AKCJA MECZU. Zdecydowanie w pamięci utkwił nam bieg 3., gdy Piotr Pawlicki bronił się przed atakami Lindgrena. Szwed był piekielnie rozpędzony i mógł minąć Polaka na prostej po wyjściu z drugiego łuku. Pawlicki umiejętnie go jednak przyblokował, nie zostawiając mu miejsca przy bandzie, by ten go wyprzedził. Nie było w tym zresztą niczego niesportowego.
CYTAT. Spodobało nam się to, co powiedział trener gości, Marek Cieślak. - Drużynę się motywuje codziennie, a nie poprzez przemówienie. Przemówienie to się wygłasza na pochodzie pierwszomajowym - stwierdził.
LICZBA. 4. Tyle razy ograny został w niedzielę Fredrik Lindgren. Szwed dotychczas był na wyjazdach niepokonany, a tym razem musiał uznać wyższość Pawlickiego i Jarosława Hampela.
ZOBACZ WIDEO Nasi żużlowcy odpowiadali na pytania o Warszawę