W niedzielę forBET Włókniarz Częstochowa pokonał na własnym stadionie Betard Spartę Wrocław 49:41. Tobiasz Musielak na częstochowskim owalu wywalczył sześć punktów i bonus w pięciu wyścigach, co znacznie pomogło Lwom w odniesieniu zwycięstwa. Z drugiej strony wynik 24-latka mógł być jeszcze bardziej okazały.
- Mogę mieć pretensje do siebie, bo kilka razy mogłem spisać się inaczej. W jednym z biegów z Maćkiem Janowskim mogłem mocniej z nim pojechać, ale nie chciałem, bo wiem, że kości są ważniejsze niż punkty. Potem Maciek do mnie podszedł i podziękował za miejsce. Przed nami cały sezon, a nawet, gdyby to był ostatni mecz, to nie możemy się wzajemnie łamać - mówi Musielak w rozmowie z "Radiem FON".
Po czterech spotkaniach PGE Ekstraligi wychowanek klubu z Leszna legitymuje się średnią biegową na poziomie 1,529 punktu na wyścig. Jak na zawodnika drugiej linii, jest to całkiem niezły rezultat. - Nie chcę siebie oceniać, bo nie ja od tego jestem. Ja jeżdżę i muszę robić dobre wyniki - takie, które zadowalają mnie i klub. Bardzo tego chcę, bo przecież nie przychodziłem do Włókniarza, by jeździć słabo. Ogólnie jestem zadowolony, bo drużyna wygrywa, a to jest najważniejsze. Cieszę się też, że dokładam punkty, które czasem przeważają o wyniku - przyznaje.
Kolejnym sprawdzianem formy forBET Włókniarza będzie wyjazdowe starcie z Fogo Unią Leszno. Musielak w niedzielę wróci na stare śmieci. W częstochowskiej drużynie nikt nie zna leszczyńskiego toru tak dobrze, jak on. - Nie będzie żadnych wyjątkowych sytuacji ani sentymentów. Na spokojnie podejdę do tego spotkania. Już kilka razy jechałem przeciwko Unii, dlatego nie będzie żadnej niespodzianki - dodaje Musielak.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców