W trzeciej kolejce PGE Ekstraligi żużlowcy Cash Broker Stali Gorzów ponieśli porażkę we Wrocławiu. Ulegli Betard Sparcie 36:54. Goście do tego spotkania przystąpili bez Martina Vaculika, Rafała Karczmarza i Huberta Czerniawskiego. Wszyscy żużlowcy są kontuzjowani.
Bez wspomnianych zawodników gorzowianie pojadą w kolejnym meczu - w niedzielę - z Grupą Azoty Unią Tarnów. Jak podkreśla Władysław Komarnicki, liczy się tylko zwycięstwo. Co o nim zadecyduje? - Zawodnicy doskonale wiedzą, o co jadą. Poza tym zawsze było tak, że Sundstroem lepiej jeździł na Jancarzu niż na wyjazdach. To wystarczy, żebyśmy wygrali - ocenia honorowy prezes Stali.
Nasz rozmówca podkreśla, że trzeba potraktować przeciwnika poważnie, a dwa wygrane mecze tarnowian u siebie nie powinny wprowadzać nerwowości w szeregi Stali. - Porażka gospodarzy nie byłaby katastrofą, ale trzeba by to odczytać jako niepokojący sygnał. Nie ma powodu, byśmy bali się Unii Tarnów. Nadal uważam, że to jedna ze słabszych drużyn w PGE Ekstralidze - mówi Komarnicki.
Niemniej sytuacja, w której znalazła się Stal martwi senatora. - Mówimy przecież o kontuzjach zawodników punktujących. Brak Czerniawskiego, Karczmarza i Vaculika to ubytek na poziomie 16-17 punktów. Mimo to powinniśmy wygrać mecz z beniaminkiem - kończy ekspert.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców