Do kontrowersyjnego zdarzenia doszło w 9. biegu niedzielnego spotkania MRGARDEN GKM Grudziądz - forBET Włókniarz Częstochowa (45:45). Antonio Lindbaeck uderzył Adriana Miedzińskiego w nogę. Polak zahaczył o Krystiana Pieszczka i obaj upadli na tor. Sędzia wykluczył żużlowca Włókniarza. Po spotkaniu zawodnik GKM-u ocenił, że niedługo dojdzie do rękoczynów po sytuacjach z udziałem wychowanka toruńskiego klubu.
Dla samego Miedzińskiego debiut w barwach częstochowian nie należał do udanych. Zdobył łącznie zaledwie jeden punkt. Marian Maślanka uważa, że nie można przekreślać zawodnika po jednym występie. - Klub na pewno zrobi wszystko, aby mu pomóc. Na kolejne zawody powinien być dobrze przygotowany. Chodzi przede wszystkim o to, by pierwsze niepowodzenie poszło w niepamięć. To jest najważniejsze, trzeba odrzucić myśli o występie w Grudziądzu - ocenia były prezes Włókniarza.
Jak podkreśla nasz rozmówca, rozumie emocje Pieszczka, ale trzeba ważyć słowa, bo ostre oceny nikomu nie służą. - Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Każdy z żużlowców ma swoje grzeszki na sumieniu. Emocjonalne wypowiedzi zaraz po zawodach w kierunku Miedzińskiego były niepotrzebne. To wyzwala negatywne emocje wśród kibiców. Nie robiłbym wokół całej sprawy jakiejś nagonki - uważa Maślanka.
Okazja do dobrego występu przed własną publicznością już w najbliższy piątek. 13 kwietnia Włókniarz podejmie beniaminka PGE Ekstraligi - Grupę Azoty Unię Tarnów. Początek meczu o 19.30.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018