Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Jarosław Hampel i Emil Sajfutdinow dali pokaz siły w Speedway Best Pairs na Motoarenie, a w ostatnim sparingu Fogo Unia zlała Get Well 64:26. Rozumiem, że na inaugurację czeka pan z dużym spokojem?
Piotr Baron, menedżer Fogo Unii Leszno: Nie ma spokoju, ani komfortu. Wręcz uważam, że nie ma się z czego cieszyć. Tym bardziej że nie mamy pełnego składu. Mówi się, że liga wszystko zweryfikuje i ja się pod tym podpisuję. Do inauguracji podchodzimy z pokorą, a nie z podniesionym nosem.
Ten brak optymizmu u pana wynika z absencji rehabilitującego się po kontuzji Piotra Pawlickiego?
To też, ale nawet jakby on był, nie byłoby nam do śmiechu. W przeszłości różne składy budowano. Także takie, które na papierze wydawały się mocne. Nie zawsze przekładało się to jednak na wyniki. Powtórzę raz jeszcze, czekamy z pokorą.
Typując wyniki poszczególnych drużyn przed sezonem, napisałem, że rok temu Unia miała dream-team, a teraz ma zespół?
Mamy siedmiu fajnych kumpli. Do tego zmierzaliśmy. Nie chodziło nam o to, żeby dokładać nie wiadomo kogo. Chodziło o stworzenie fajnego kolektywu, grupy ludzi, która będzie ciągnęła ten wózek w jedną stronę.
Wydaje mi się, że dzięki temu Unia jest mocniejsza niż przed rokiem.
Charakterami do siebie pasujemy, lepiej układa się nam współpraca w parku maszyn. Dobrze, że nie ma nadwyżki seniorów, bo przez to są kwasy. One wychodzą prędzej czy później. A jak się krew w człowieku gotuje, to źle, bo tu się trzeba skupić na jeżdżeniu i rywalizacji z przeciwnikiem, a nie z kolegą z boksu obok.
Chociaż teraz, jak nie wiadomo, kiedy wróci Pawlicki, to ten dodatkowy senior by się przydał.
Pomału. Mamy drugą drużynę i wielu dosyć dobrych juniorów. W ostatnich meczach sparingowych jeździli oni z pozycji seniorskich, by dobrze przygotować się na start sezonu.
Do składu na mecz z Betard Spartą wpisał pan 16-latka Tymoteusza Picza. Pojedzie?
To już tajemnica.
To ostateczna odpowiedź?
Przecież wiadomo, że chłopak jest wpisany, żeby była możliwość manewru taktycznego. Z drugiej strony pojedzie, zobaczy. Nie wiem co on sobie myśli, ale na pewno jest zadowolony.
Wrócę do sparingu z Get Well. Pogrom rywala świadczy o tym, że Unia taka silna, czy przeciwnik taki słaby?
Ani jedno, ani drugie. Za wcześnie na wnioski. Rok temu nawet po inauguracji z Falubazem byliśmy tak samo głupi, jak przed meczem.
Jacek Frątczak twierdzi, że sparingu nie można przegrać.
Zależy, jakie kto cele stawia. Jedni jadą po wynik, inni po to, żeby testować motocykle, rozruszać kości i poczuć sprzęt. My założyliśmy sobie pięć sparingów i sporą liczbę jazd treningowych. Wszystko zrealizowaliśmy, zima została dobrze przepracowana. Po kilku meczach najlepszej ligi świata będzie można powiedzieć, w jakim miejscu jesteśmy.
A to nie jest tak, że opowiadanie o testach jest zwykłą próbą przykrycia własnej słabości?
Nie mam pojęcia, co kryje się za słowami rywali. My skupiamy się na pracy i na sobie, żeby nie popełnić grzechu pychy.
Trudno się broni tytułu mistrza?
Tak. Jako zawodnik zdobywałem ze Spartą trzy tytułu z rzędu. Każdy kolejny przychodził z większym trudem. Rywale stawali na uszach. Niektórzy zawodnicy pokazywali więcej, niż potrafią. Każdy chce tego mistrza zlać.
Sparta będzie chciała podwójnie. Rok temu wygraliście z nimi mecz o złoto.
I na pewno będzie nam trudno. Zwłaszcza że nie mamy pełnego składu. Obcy tor to kolejna bolączka. Zacząć jednak trzeba. Powiem jeszcze, że przed nami długi i trudny sezon. A to, na którym miejscu go skończymy, zależeć będzie od wielu czynników. O wielu z nich, jak ewentualne kontuzje czy forma poszczególnych żużlowców, dziś nie wiemy, dlatego bukmacherzy tak dobrze żyją z obstawiania wyników.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018
Budowie takiego składu, przyś Czytaj całość