Stal ma dług wobec Nawrockiego, ale to nie problem. Tylko koszty wzrosną o 10 tysięcy

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Mecz Wybrzeże - Stal. Mateusz Rząsa na pierwszym planie.
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Mecz Wybrzeże - Stal. Mateusz Rząsa na pierwszym planie.

Wystarczyło, że nowy właściciel Stali Rzeszów Ireneuesz Nawrocki zachorował i wyłączył się z aktywnego życia na 4 tygodnie, a już pojawiły się plotki o jego złych intencjach wobec przejętej niedawno spółki. Zdziwienie budzi jej ujemny kapitał.

Przed przyjściem Ireneusza Nawrockiego do Stali Rzeszów, żużlowa spółka miała ponad 1,5 miliona złotych długu wobec firmy Betad Leasing. Nawrocki, a konkretnie jego spółka Mega Invest, wykupił dług i teraz to jemu Stal zalega pieniądze. W środowisku takie rozwiązanie budzi podejrzenia. Raz, że Betad Leasing dotąd nie potwierdził odsprzedania długu, a dwa, że wszyscy się zastanawiają, skąd taka akurat konstrukcja zamiast zwykłego umorzenia.

- Ze względu na ustawy skarbowe i urząd skarbowy nie mogliśmy postąpić inaczej - tłumaczy nam Nawrocki. - Nie można ot tak wejść do spółki i wrzucić pieniądze jak do worka. Nawet zapłata ubiegłorocznego długu wobec zawodników w wysokości 900 tysięcy złotych była proceduralnym problemem. W końcu zapłaciłem żużlowcom z prywatnych pieniędzy.

- A dług jaki ma żużlowa spółka wobec mnie, nie jest żadnym problemem - kontynuuje Nawrocki. - Plan jest taki, że dzięki kilku biznesowym pomysłom, do końca tego roku, powinniśmy wyjść na zero. Wtedy problem kapitału ujemnego zniknie.

Nowy właściciel Stali przekonuje nas, że temat żużlowej spółki traktuje bardzo poważnie. Chce zrobić na tym biznes. Na razie jednak porusza się ostrożnie, bo co rusz wypadają jakieś trupy z szafy. Kiedy ostatnio pojawił się na kontroli w rzeszowskim szpitalu, to oczywiście wpadł też do klubu. Odwiedzili go przedstawiciele firmy ochroniarskiej oraz ubezpieczeniowej, którym jego poprzednik nie zapłacił pieniędzy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Michelle Lewin jest uzależniona. Od siłowni

Żużlową centralę z pewnością uspokoją wypowiedzi Nawrockiego. Niemniej zespół licencyjny chętnie obejrzałby dokument, w którym szef firmy Betad Leasing potwierdził odsprzedanie długu nowemu właścicielowi Stali. Inna sprawa, że rzeszowianie pewnie nie unikną jazdy na licencji nadzorowanej. Będzie się to wiązało z większym wydatkiem, bo spółka będzie musiała zapłacić 10 tysięcy za przeprowadzenie dwóch audytów. Te są wymagane przy nadzorowanej.

Komentarze (22)
avatar
Michał Miler
2.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Po prostu pan Nawrocki liczy na to że klub który jest spółką w jakiejś bliżej nieokreślonej perspektywie czasowej będzie generował zyski ,i odda mu te pieniądze które on wydał na spłatę zadłuże Czytaj całość
krzysiek.n
2.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Konstrukcja prawna jak najbardziej logiczna. Gość odkupuje dla swojej firmy dług z zewnątrz i całkiem legalnie zadłuża swoją spółkę. Przy koniunkturze innych swoich spółek zadłużona nstp.spółka Czytaj całość
Idiotobójca
2.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Polsce nie da się tak zostawić spółkę bo ma zadłużenie, nic z tego 
Idiotobójca
2.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko że ten dług jest dalej jego i jako spółka musi go spłacić 
moderatorzy na SF są je_nięci
2.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ale jaja. Nadal 1,5 mln długu a klub kontraktuje usmiechniętego z planami spłaty śmietnikami. To było w momencie przejścia udziałów przez Nawrockiego. Ciekawe jak wygląda teraz zadłużenie klubu Czytaj całość