- Statystyki pokazują, że każdy żużlowiec minimum dwa razy w karierze leczył złamanie kości - mówi doktor Łukasz Luboiński, ordynator kliniki Carolina Medical Center. - Rozpoczynanie jazdy w wieku dziesięciu lat jest olbrzymim ryzykiem, bo chłopcy mają przed sobą skok wzrostowy. Każde złamanie, zwłaszcza jeśli dojdzie do niego w okolicy chrząstek wzrostowych, może spowodować komplikacje. Nawet takie, że kość przestanie rosnąć i jedna z kończyn będzie krótsza.
Przeciwwskazaniem dla szybkiego wejścia w żużel jest też fakt, iż speedway jest dyscypliną asymetryczną - jednokierunkową. Od ciągłej jazdy w lewo wykrzywia się kręgosłup. - Dlatego jestem przeciwnikiem uprawiania żużla czy motocrossu poniżej 14. roku życia - dodaje Luboiński. - Tenis ziemny też jest asymetryczny, ale u młodych zawodników jest dużo treningu lekkoatletycznego, sprawnościowego, który rekompensuje ruch jednostronny.
Od razu wyjaśnijmy, że w żużlu nie ma żadnego programu ogólnorozwojowego, który stanowiłby przeciwwagę dla ciągłego skrętu w lewo. Gdyby taki był, można by spokojnie zachęcać dzieci do uprawiania tego sportu przed ukończeniem czternastu lat. Dziś jest tak, że dolna granica wieku wynosi lat 10, a wynika to z faktu, że Polska nie chce odstawać od innych krajów. Tam ustawiono poprzeczkę niżej, więc zrobiliśmy to samo, żeby nie tracić dystansu. Wiadomo, że gdybyśmy zakazali żużla przed 14. rokiem życia, to nasi zawodnicy mieliby utrudniony start. Być może nawet powstałaby przepaść, której nie bylibyśmy w stanie nadrobić.
- Rozumiem, że obniżenie wieku idzie za trendami światowymi, ale kto poniesie odpowiedzialność za dzieci, którym z tego powodu stanie się krzywda - pyta ordynator Carolina Medical Center. - Żużel na świecie jest sportem niszowym, choć w Polsce bardzo popularnym. Kilkoro dzieci po upadkach może doznać nieodwracalnych strat. Wiem, że niektórzy żużlowcy śmieją się, że nie mają kości, która nie byłaby złamana, ale nie powinniśmy lekceważyć problemu.
ZOBACZ WIDEO Lekarz sugerował Gollobowi zakończenie kariery. "To był pierwszy dzwonek, powinienem był zareagować"
A kłopot jest i to całkiem spory. Wystarczy wspomnieć niedawną wypowiedź Tomasza Golloba, który po wypadku stracił czucie w nogach. Mistrz przyznał, że od co najmniej dwóch lat jeździł na własne ryzyko, bo wcześniej doznał tylu urazów, że lekarze odradzali mu kontynuowanie kariery. Profesor Marek Harat, który wielokrotnie operował Tomasza, mówił mu, że już nie ma dla niego części zamiennych.
O tym, że ruch jednostronny i częste wypadki są problemem, mogą też świadczyć słowa Krzysztofa Cegielskiego, byłego zawodnika, obecnie telewizyjnego eksperta. - Kiedy byłem nastolatkiem, to złamałem udo - wspomina Cegielski. - Trzy lata jeździłem z prętem w szpiku kostnym. Kiedy lekarze chcieli mi go wyjąć, to się przerazili. Kość była dramatycznie wykrzywiona od jazdy na żużlu.
Cegielski mówi też, że jeśli chcemy zobaczyć, jakie konsekwencje wiążą się z jazdą na żużlu, to wystarczy wejść z zawodnikami pod prysznic. - Wielu zawodników ma krótsze bądź krzywe nogi i miednice, ale są też obwisłe barki oraz okrągłe i wykoślawione plecy - wylicza Cegielski.
Większość zdrowotnych problemów żużlowców jest efektem uprawiania dyscypliny przed 18. rokiem życia. Lekarze podkreślają, że do tego czasu rozwijają się chrząstki wzrostowe. Każde ich uszkodzenie, a żużel jest sportem urazowym, powoduje kłopot. Poza tym speedway jest dyscypliną asymetryczną. Lekarze zalecają, by nie uprawiać jej co najmniej do ukończenia 14 roku życia. Można by wcześniej, ale musiałby być jakiś program szkolenia.
- Wiadomo, że jak ktoś jeździ zbyt długo wygięty w jedną stronę, to musi mieć problemy z kręgosłupem - mówi Piotr Stencel, lekarz z Zespołu Medycznego PZM. - Tak się dzieje w każdym sporcie, w którym nie ma symetrii. Dlatego potrzeba nam planu treningów ogólnorozwojowych z prawdziwego zdarzenia. Dziś żużel nie ma takiego programu. Jest misz-masz. Każdy robi, to co lubi. Jeden biega, drugi ćwiczy sztuki walki. Nie ma za to ćwiczeń bilansujący skręt w lewą stronę.
Fakt, że między 10. a 14. rokiem życia jeździ się na miniżużlu, niczego nie zmienia, bo problemem nie jest moc silnika, ale specyfika polegająca na tym, że jeździ się w lewo i jest duże ryzyko upadku. Doktor Luboiński mówi, że w przedziale 10-14 lat można to jakoś pogodzić, jeśli 75 procent stanowi trening ogólnorozwojowy. Wiemy już jednak, że takiego programu brak. Z drugiej strony w żużlu panuje przekonanie, że dobre przygotowanie się do tego sportu daje częsty kontakt z motocyklem. Jak nie żużlowym, to motocrossowym. I jak tu zrobić karierę, a przy okazji zachować zdrowie?