Mikkel Bech: Myślę o żużlu, ale praca na budowie daje mi spokój (wywiad)

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Mikkel Bech
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Mikkel Bech

Ściga się na żużlu, ale w wolnych chwilach pracuje na budowie. Nie potrafi zrezygnować ani z jednego, ani z drugiego. Żużel daje mu adrenalinę, a układanie cegieł go relaksuje.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Mówił pan pod koniec sezonu, że przyjdzie czas na zastanowienie, czy zająć się żużlem na sto procent, czy nadal godzić go z pracą na budowie. Czy podpisany kontrakt w Gdańsku oznacza oddanie się sportowi?

Mikkel Bech, zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk: To, czy nie będę pracował dodatkowo zależy od tego, jak bardzo zajęty będę podczas sezonu. Według mnie praca na budowie nawet w mniejszym wymiarze czasu jest doskonałą okazją do tego, by zyskać spokój w głowie. Mój umysł jest jednak nakierowany w stu procentach na żużel. Będę miał więcej zawodów i jestem do tego pozytywnie nastawiony.

[b]

Czy po bardzo dobrej końcówce sezonu pojawiło się więcej ofert z Polski?[/b]

Tak, miałem dużo ofert z każdej z trzech klas rozgrywkowych w Polsce. Ja jednak nie czułem, że powinienem wiązać się z innym klubem w Polsce niż Wybrzeże. Na początku odrzuciłem również ofertę z Gdańska, gdyż nie byłem jeszcze przekonany, że jestem gotowy. Po wielu przemyśleniach doszedłem do takiego momentu, w którym wiem co można zrobić lepiej i w efekcie dalej jestem w Wybrzeżu. Swoje kontrakty przedłużyłem też w Danii i w Szwecji. Organizacja w tych klubach, osoby w nich pracujące i pomagające drużynie - te wszystkie czynniki mogą mi tylko pomóc.

Co dokładnie zmieniło się w pana głowie, że wraca pan do marzeń o wielkiej karierze?

Mam motywację i chcę się rozwijać. W Wybrzeżu są też moi rówieśnicy Anders Thomsen i Mikkel Michelsen. Mamy bardzo dobry kontakt i chcemy być częścią tej drużyny. Ja osobiście dążę do bycia najlepszym, a można to osiągnąć tylko poprzez ciężką pracę. Wiedziałem, że jak gdzieś podpiszę kontrakt, to właśnie w Wybrzeżu. To wszystko wyszło z mojego serca.

W gdańskim zespole jest czterech Duńczyków i stać was na to, by zbudować wielką atmosferę.

Coś w tym jest. Zawsze gdy jeżdżę z Andersem Thomsenem cieszę się jazdą, a gdy robisz coś z przyjemnością, możesz być najlepszą możliwą wersją samego siebie. Bardzo się też cieszę z tego, że do gdańskiego klubu dołączył mój bliski przyjaciel Mikkel Michelsen. Patrick Hougaard to trochę bardziej cichy chłopak, który pozostaje często w cieniu, ale z pewnością będziemy chcieli go zarazić tym ogniem, który w nas jest. Szykuje się fajny, mocny zespół.

Czy nie będzie wam więc trudno walczyć ze sobą o miejsce w składzie?

Nie traktuję tego jak problemu bo wiem, że żeby jechać muszę być lepszy od pozostałych zawodników. Dlatego właśnie mocno pracuję przez zimę, by być gotowym już na pierwszy mecz.

Czy rozmawiał pan już z trenerem Kędziorą odnośnie roli w zespole?

Do dnia, w którym podpisałem kontrakt nie mieliśmy możliwości dłuższej rozmowy wcześniej, ale cały czas byłem w kontakcie z pracującym w klubie Mariuszem Kędzielskim, który z kolei przekazywał mi uwagi od trenera. Wiem, że Lech Kędziora jest pozytywnie nastawiony do moich umiejętności i chciał mnie w zespole. Gdyby było inaczej, ani ja ani klub w ogóle nie zaczęlibyśmy rozmów.

Po ostatnim meczu w Gdańsku wszedł pan na gniazdo prowadzącego doping. Czy w kolejnym sezonie będą podobne akcje?

Na pewno chcę, by po dobrych meczach w moim wykonaniu było dużo okazji do wspólnej zabawy z fanami. To co działo się na ostatnim meczu na trybunach było niesamowite i olbrzymią radość sprawiło mi wskoczenie na gniazdo i wspólna zabawa z kibicami, którzy skandowali moje nazwisko. Tego nie zapomnę i w kolejnym sezonie znów będziemy się wspólnie bawić.

ZOBACZ WIDEO Prezes PGE Ekstraligi chwali Włókniarza Częstochowa

Jak to możliwe że zawodnik, który przychodzi do klubu we wrześniu tak szybko utożsamia się z klubem i z zespołem?

Na pewno duży wpływ na to miał mój charakter. Ja od dzieciństwa uprawiam sporty drużynowe i dlatego nie miałem problemu z tym, by wejść łatwo do zespołu. Od razu poczułem ten flow, w czym pomogła znajomość z wszystkimi chłopakami. Od samego początku nowego sezonu nie powinniśmy mieć problemu z team spirit.

Po ostatnim spotkaniu wokół Wybrzeża działo się jednak dużo, niekoniecznie pozytywnych rzeczy. Czy po tej burzy nie zostanie ślad w nowym sezonie?

Wierzę, że nie będzie to miało wpływu, a ze swojej strony mogę zdeklarować, że zrobię wszystko, by atmosfera w zespole była doskonała, bo aby wygrywać musimy być jednością. Nie da się wygrać, gdy dwie indywidualności wybijają się nad resztę. Tylko wspólnie możemy awansować.

Skoro wokół pana wszystko jest bardziej poukładane, czy to czas na to, by osiągnąć coś indywidualnie?

Chcę się zakwalifikować do Grand Prix Challenge i do finału SEC. W minionym sezonie zająłem trzecie miejsce w Indywidualnych Mistrzostwach Danii i wierzę, że ponownie znajdę się na podium. Ogólnie chcę podwyższać swoje średnie w każdej z lig, by móc dawać z siebie więcej. Jak już mówiłem, chcę być najlepszą możliwą wersją samego siebie.

Znamy już wszystkie składy Nice 1.LŻ. Czy jesteście w stanie powalczyć o awans?

Na pewno tak, bez cienia wątpliwości. Kilka zespołów wygląda na mocniejsze niż wcześniej. My mamy młody zespół i będzie to nasz atut, gdyż każdy będzie pokazywał trochę więcej agresji na torze, niż bardziej doświadczeni zawodnicy. Jestem przekonany, że znajdziemy się w finale.

Źródło artykułu: