Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Jak dostałem rolę w Misiu i o tym co działo się na gali (felieton)

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Od lewej Robert Wardzała, Leszek Demski, Michał Łopaciński
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Od lewej Robert Wardzała, Leszek Demski, Michał Łopaciński

Dzwoni znajomy i mówi: „Pan zobaczy reportaż po meczu o brąz na stronie Falubazu”. No to wchodzę, patrzę i oczom nie wierzę. Moją twarz doklejono do jednej ze scen z kultowego "Misia".

W tym artykule dowiesz się o:

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP Sportowe Fakty.

***

28 sekunda filmu produkcji FalubazTV i oto jestem. Po pytaniu reżysera: "czy nagonka gotowa" (kręcono scenę polowania), kilku panów podnosi w górę kije, meldując stan gotowości, a ja, przyczajony z tyłu (na szczęście bez kija) robię za twarz nagonki. Jak się domyślam, chodzi o jakąś nagonkę medialną na Ekantor.pl Falubaz. Tak to przynajmniej zinterpretowali i tak to przedstawiają klubowi spece od marketingu. Nie gratuluję pomysłu, bo nie ma czego. Rozumiem jednak, że jakoś tegoroczne niepowodzenia trzeba ludziom wytłumaczyć. Pokazać palcem winnego. Nie poszło, bo ten zły i niedobry Ostafiński nas obsmarował. Słabe, ale może ciemny lud to kupi.

W ogóle to Falubaz mocno mnie w tym roku zaskakuje. Przeważnie in minus. Rok otworzyli wyjątkowymi życzeniami urodzinowymi dla mnie okraszonymi słowami, że "nawet jemu je składamy". Jemu, czytaj tej świni, która tak źle o nas pisze. Jakieś to wszystko kibolskie i szowinistyczne. Nie, żebym mnie to jakoś ruszało, ale na miejscu klubu zastanowiłbym się nad zmianą retoryki. Jakby co to służę pomysłami, a telefon panowie znacie.

Za nami Gala PGE Ekstraligi, czyli wydarzenie wyjątkowe. Wyniki? W zasadzie nie mam uwag, choć jak lubię i trzymam kciuki za Rafała Dobruckiego, tak uważam, że trenerem/menedżerem roku powinien zostać Lech Kędziora, który z drużyną skazywaną na spadek omal nie wszedł do play-off. Duży plus należy się szkoleniowcowi Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa za kwestie torowe. Umiał wszystko zrobić tak, żeby jego drużynie pasowało. Show też był, więc wszyscy byli zadowoleni.

ZOBACZ WIDEO To na niej skupiają się oczy żużlowych kibiców

Moją uwagę zwróciły słowa Bartosza Zmarzlika, który odbierając nagrodę, wspomniał coś o tym, że on nie lubi gadać, że woli się skupić na jeżdżeniu. Niestety prawie wszyscy żużlowcy mają z tym kłopot, traktując dziennikarzy jak zło konieczne. Oj przydałoby się szkolenie medialne, bo dziś czasy takie, że samo jeżdżenie to za mało. Służę pomocą. Nieodpłatnie i bez żadnych zobowiązań.

Muszę sprostować jedną informację. Na gali zaczepił mnie prezes Fogo Unii Leszno Piotr Rusiecki, pytając, gdzie ja tą Wyborową (wznoszoną w ramach toastu po finale) widziałem? - Piliśmy z kubków, ale Finlandię - wyjaśnił, więc biję się w pierś i piszę. Swoją drogą, to szacunek dla prezesa, za to, że do pewnych spraw zaczyna podchodzić z dystansem i na luzie. Brawo. Życie jest zbyt krótkie, żeby się dąsać i obrażać o byle głupstwa, czy kilka słów krytyki. Nawet jeśli wydaje się niezasłużona.

Przepraszam, że tak skaczę z kwiatka na kwiatek, ale dzieje się tyle, że trudno się na czymś konkretnym skupić. W poniedziałek była gala, ale dzień prędzej prezes Tadeusz Zdunek zdetonował bombę, mówiąc, że mamy nową aferę korupcyjną. Sponsora, który przyszedł do Kacpra Gomólskiego i zaproponował mu 100 tysięcy i kontrakt w Get Well Toruń za upadek bądź defekt w meczu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, na razie traktuję z przymrużeniem oka. Jeśli jednak policja znajdzie jakieś powiązania, to może być grubo.

Zanim jednak dojdziemy po nitce do kłębka (o ile jest jakiś kłębek), to już obrywa się tym, którzy wzięli udział w akcji z nagrywaniem. Jeden z byłych prezesów (ten, co miał chore gardło) zwrócił mi uwagę, że głupio zrobił Krystian Plech, wchodząc w to wszystko, bo u nas nie lubi się konfidentów. Jest za to duże przyzwolenie dla korupcji i lewych interesów. Może nie użyłbym tak mocnych słów, ale też chodzi mi po głowie myśl, że Krystian sobie zaszkodził. Za chwilę już nikt nie będzie pamiętał, kto i jaką rolę odgrywał w tej aferze. Będzie miał Plech trudniej.

I jeszcze jedno. Nie wiem, jak ta cała sprawa się skończy, ale jedną rzecz muszę wyjaśnić. Prezes Zdunek w jednej z publikacji wyraził zdziwienie, że on jeszcze nie zdradził szczegółów, a z obozu toruńskiego już płynęły doniesienia o sponsorze, który rozmawiał z Gomólskim. To jednak nie jest żaden dowód na winę. Już w trakcie meczu rewanżowego w Gdańsku, ludzie z toruńskiej ekipy dowiadywali się od osób powiązanych z Wybrzeżem, że będą umoczeni, bo dopuścili się korupcji. Padały konkretne nazwiska i fakty. Jesień i zima nie będą nudne.

PS. Wielkim nieobecnym na gali był Robert Wardzała. Pojechał na urlop, ale o nim i jego fryzurze mówiło się wiele. Redaktor Marcin Majewski raczył zauważyć (mocno na wyrost, ale rozumiem, że chciał być miły), że zrobiłem sobie włosy na Roberta, ale wymienił też innych naśladowców, w tym Maksyma Drabika. Po dokładnym obejrzeniu zdjęcia stwierdzam jednak, że Wardzałka jest nie do podrobienia.

Źródło artykułu: