Grzegorz Walasek w obu meczach barażowych ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk zdobył 23 punkty. Nikt w Get Well nie był lepszy. Można powiedzieć, że doświadczony zawodnik uratował torunian i menedżera Jacka Frątczaka. - Jestem mu bardzo wdzięczny za to, jak się przygotował i podszedł do tematu. Dla mnie jest bohaterem. Wygrała cała drużyna, ale on wykazał się wielkim profesjonalizmem - podkreśla menedżer torunian.
Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że Walasek będzie pierwszym zawodnikiem, którego Get Well pożegna bez żalu po sezonie. Teraz nie jest to w ogóle pewne. Udane baraże mogą zaowocować nowym kontraktem. Rozmowy na pewno będą. - To nie jest tak, że pojechał dwa dobre mecze i dwie jaskółki czynią dla nas wiosnę. Moim zdaniem klucz do sukcesu tkwi w uporządkowaniu spraw sprzętowych. Uważam, że może być wartościowym zawodnikiem dla klubu z Torunia. Na pewno usiądziemy z nim do stołu. To nie podlega żadnej dyskusji - obiecuje Frątczak.
Menedżer Get Well twierdzi, że Walasek się rozkręcił, bo zaczął regularnie jeździć, a poza tym pomogła współpraca z tunerem Janem Anderssonem. - To pokazuje, że rotacja składem nie zawsze się sprawdza. A co do sprzętu, to jego ruchy były naprawdę udane. Grzegorz jeździ na specyficznych przełożeniach i trzeba było dojść z tym do ładu. Konsekwencja we współpracy z tunerem też pomogła, bo akurat końcówka sezonu należała do człowieka, który szykuje silniki między innymi właśnie dla Grześka - podsumowuje Frątczak.
ZOBACZ WIDEO To na niej skupiają się oczy żużlowych kibiców (WIDEO)