Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Liga się skończyła, ale pan pewnie zajęty, bo kontrakt w Sparcie za miesiąc wygaśnie i trzeba będzie szukać pracy.
Szymon Woźniak, żużlowiec Betardu Sparty Wrocław: A właśnie, że nigdzie nie biegam. Siedzę sobie w ogrodzie, piesek jest na kolanach, wypoczywam.
W czwartek Elit Vetlanda przegrała finał szwedzkiej Elitserien, choć miała osiem punktów zaliczki z wyjazdowego meczu. Jak się dowiedzieliśmy, Bartosz Zmarzlik i Jarosław Hampel mieli pecha, bo wlali metanol złej jakości do baku. To odbiło się znacząco na ich zdobyczy punktowej.
W Szwecji nie ma beczki metanolu dla wszystkich. Każdy ma swój. Mnie wystarczyło na dwa mecze i zrobiłem dużo punktów w rewanżu. Koledzy mieli niesamowitego pecha. Wstępne informacje są takie, że faktycznie mieli paliwo złej jakości. W pierwszym meczu zużyli metanol, który przywieźli z Polski, w drugim dokupili nowy i to już nie było to. Wielka szkoda. Oczywiście nikogo o nic nie oskarżam, bo w żużlu takie rzeczy się zdarzają. W przeszłości już spotkałem się ze złym metanolem.
Ma pan pecha, bo drugie złoto uciekło.
Właśnie. Byłem blisko trzech złotych medali w sezonie, a tak się wszystko poukładało, że mam jeden złoty i dwa srebrne. Jakby doliczyć mistrzostwa par z początku sezonu, te przełożone z 2016 roku, to mam dwa złote. Jakby nie było, jestem zadowolony, bo sezon był udany. Zakończyłem ligę cały i zdrowy, forma też była lepsza niż w poprzednich rozgrywkach, słowem kolejny krok do przodu udało się zrobić.
Co się stało na finiszu meczu we Wrocławiu? Dlaczego Sparta wypuściła złoto z rąk?
Ciężko odpowiedzieć. Nic się nie stało. Unia była lepsza w końcówce. Mieli szybsze starty, lepiej czytali tor. Pomknęli po dziesięć punktów w biegach nominowanych i wydarli nam złoto. My możemy się pokrzepiać tym, że staraliśmy się z całych sił, a samo spotkanie było wyrównane i zacięte.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Małysz już zapomniał o rajdach? Nic bardziej mylnego
[color=#000000]
[/color]
A nie jest tak, że w końcówce byliście za bardzo uśpieni? Zabrakło ryzyka, jakiejś odważnej sprzętowej decyzji.
Miałem dwa dobre biegi, więc nie ryzykowałem. Zrobiliśmy kosmetyczne poprawki, bo uznaliśmy, że nie ma co szaleć. Efekt był taki, że przywiozłem zero, ale jechałem z czwartego pola, co we Wrocławiu jest swego rodzaju loterią.
Po zakończeniu meczu spiker długo męczył pana, próbując wydobyć deklarację, że zostaje pan we Wrocławiu. Na końcu wydusił pan z siebie, że chciałby jeździć dalej w Sparcie, ale to nie brzmiało przekonująco.
Głupio by było, gdybym powiedział, że zostaję, skoro nie rozmawiałem o tym z prezesem. Mój kontrakt się kończy, a ja jestem realistą. Poza tym, nazywam rzeczy po imieniu. Skoro umowa wygasa, to jest koniec i nie ma co opowiadać, że jest inaczej.
A chce pan rozmawiać we Wrocławiu o nowym kontrakcie?
Oczywiście, że tak. Dotąd miałem na głowie dwa finały i na tym byłem skoncentrowany. W czwartek wróciłem ze Szwecji. Dopiero w przyszłym tygodniu będę miał czas na spotkania i rozmowy.
Wracając ze Szwecji, zahaczył pan o Gorzów? Pytam, bo mówi się o zainteresowaniu Stali pańską osobą.
Nie będę odpowiadał na to pytanie. Sezon jednak trwa, więc poczekajmy.
Co może pana zatrzymać w Sparcie? Obietnica lepszego numeru startowego, bo ten, z którym jeździł pan w tym roku, był kiepski.
Nie będę mówił, co chciałbym usłyszeć. Spotkam się z prezesem Andrzejem Rusko i na pewno będzie to przyjemna rozmowy, bo z nim każda jest taka. Będzie o sporcie, ale nie tylko. Dotąd jak się spotykaliśmy, to rozmawialiśmy o wielu różnych sprawach, także o życiu.
Rozumiem, że rozmowa ze Spartą będzie nie tylko dyskusją o kasie, ale także o możliwości sportowego rozwoju. Słyszałem, że to dla pana ważne.
Nie tylko kasa, to mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością. Aspekt sportowy będzie najważniejszy, bo chcę się rozwijać. Moim zdaniem młody zawodnik, a takim jestem, musi patrzeć na jedno i drugie, czyli na pieniądze i część sportową. Starszy, z racji wieku, może postawić wyłącznie na aspekt biznesowy.
Skoro stawiamy na rozwój, to proszę powiedzieć, czy wrocławski tor panu służy, pozwala rozwinąć skrzydła?
Trudno wyciągać wnioski po jednym sezonie, bo mamy we Wrocławiu zupełnie nowy tor. Uważam, że srebro zdobyte na nim jest dużym sukcesem. Toruń w pierwszym roku na Motoarenie nie radził sobie tak dobrze. Nowy tor to jednak zawsze wyzwanie. Oczywiście żałuję, że nie daliśmy więcej naszym fantastycznym kibicom, ale staraliśmy się z całych sił, żeby było ciekawie i widowiskowo. Podkreślę raz jeszcze, że jak na pierwszy rok udało nam się dużo. A czy tor na Stadionie Olimpijskim sprzyja rozwojowi? Myślę, że po drugim roku będzie można odpowiedzieć na to pytanie. Czas gra na korzyść tego toru.
Znowu wrócę do Stali. Nie pytam, czy pan idzie do Gorzowa, ale czy faktycznie lubi pan tam jeździć?
Najlepszą odpowiedzią są wyniki. Liczby mówią same za siebie. Może lubię to dużo powiedziane, ale osiągam tam dobre rezultaty.
A w Toruniu, bo do Get Well też pana niektórzy przypisują?
Na Motoarenie wypadam gorzej niż w Gorzowie. Miałem tam dobre, ale i słabsze mecze. Lubię jednak tam jeździć. Wszyscy lubią, bo to fajny tor do ścigania. Ten w Gorzowie jest z kolei trudny.