Trybunał PZM wydał orzeczenie, w którym podtrzymał decyzję Ekstraligi Żużlowej o odjęciu drużynie z Rybnika trzech punktów za mecz z Włókniarzem Vitroszlif CrossFit Częstochowa. Oznacza to, że ROW spada definitywnie do niższej klasy rozgrywek.
Przeciwko temu, by Trybunał PZM podjął taką decyzję, oponował na naszym portalu prawnik, Jerzy Synowiec. Podkreśla on jednak, że ostateczny werdykt należy zaakceptować. - Sprawa jest zamknięta i orzeczenie Trybunału będzie obowiązywało. Kiedyś był taki zwrot: Roma locuta, causa finita (Rzym przemówił, sprawa zakończona). Doskonale pasuje on do obecnej sytuacji. Czy komuś się to podoba czy nie, wyrok trzeba zaakceptować, bo inaczej mielibyśmy anarchię - tłumaczy Synowiec.
Nasz rozmówca nie uważa w każdym razie, by podjęto słuszną decyzję. - Jak mówiłem już wcześniej, kłóci się to z zaleceniami Światowej Agencji Antydopingowej. Zaleca się bowiem, by w sportach zespołowych wyciągać konsekwencje względem zespołu, gdy wykroczenie popełnia co najmniej dwóch zawodników. A tu mieliśmy do czynienia jedynie z przypadkiem Grigorija Łaguty. Podtrzymuję więc swoje zdanie, że ROW nie zasłużył na stratę punktów i degradację z PGE Ekstraligi. Nie czuję się dobrze z decydują, jaką podjął Trybunał - dodaje Synowiec.
Można założyć, że prezes Krzysztof Mrozek dalej będzie walczył. Niedawno zlecił biegłemu rewidentowi sądowemu opracowanie raportu dotyczącego strat, jakie ROW poniesie w razie spadku. Może więc iść do sądu i domagać się wielomilionowego odszkodowania.
- ROW może wstąpić na cywilną drogę sądową. Trzeba przy tym zaznaczyć, że ta sprawa będzie ciągnąć miesiącami. Rybniczanie mogą wygrać, ale werdyktu nie poznamy przed wiosennymi rozgrywkami Ekstraligi. To, że klub wystąpi w Nice 1. Lidze jest zatem przesądzone. Jedyne, co może wygrać, to odszkodowanie - kwituje Synowiec.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego