Mateusz Gryczka (kierownik drużyny Fogo Unii Leszno): To było ciężkie spotkanie. W pewnym momencie wynik był daleki od oczekiwanego, ale ostatecznie udało nam się w czternastym i piętnastym biegu wygrać. Jesteśmy mistrzami Polski, wracamy na tron, więc jesteśmy zadowoleni.
Janusz Kołodziej (Fogo Unia Leszno): Żużel jest takim sportem, że nie ma nerwów. Jest za to adrenalina i w ostatnich biegach uświadomiłem sobie, że bardzo ją lubię. Nakręcałem się, gdy stawka była coraz wyższa. Cały sezon był dla nas różny. Raz wygrywaliśmy, raz przegrywaliśmy. Awansowaliśmy do play-offów z czwartego miejsca i niewielu na nas stawiało. Wiedzieliśmy też, że Sparta jedzie dobrze cały sezon. I to nie tylko u siebie, ale też na wyjazdach. Przytrafiła im się jednak kontuzja Maksyma Drabika. Na pewno pomógł zespołowi w rewanżu, więc czapki z głów przed nim. Gdyby pojechał w Lesznie, to wynik byłby inny.
Krzysztof Gałańdziuk (kierownik drużyny Betard Sparty Wrocław): Początek spotkania mieliśmy taki, jaki sobie założyliśmy. Chcieliśmy szybko odrobić straty z Leszna i to się udało. Potem straciliśmy przewagę, ale znowu uderzyliśmy. Sami nie wiemy, co się stało w końcówce. Być może to analogia z półfinału z Gorzowa. Tylko wtedy to my zyskaliśmy punkty. Może wyszła słaba znajomość toru w tych warunkach, bo my się go ciągle uczymy. Można też gdybać, co byłoby, gdybyśmy mieli w Lesznie Maksyma Drabika. Może mielibyśmy te pięć punktów więcej i sytuacja byłaby inna. Nie załamujemy się jednak. Mamy o co walczyć w sezonie 2018.
Maksym Drabik (Betard Sparta Wrocław): Gratulacja dla zespołu z Leszna. Dziękuję też Januszowi Kołodziejowi za miłe słowa na mój temat. To był mecz godny finału. Emocje sięgały zenitu. Koncentrowaliśmy się przed tym rewanżem, przygotowywaliśmy się na każde warunki, bo wiemy jaka była pogoda w ostatnich dniach we Wrocławiu. Te srebrne medale przyjmujemy ze smutnym uśmiechem.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego