Zenon Plech napisał w swoim felietonie, że rozgrywanie meczów o brąz mija się z celem. Jako jeden z argumentów przytoczył w połowie pusty stadion na pierwszym spotkaniu z Ekantor.pl Falubazem. Wysokiej frekwencji nie będzie też podczas niedzielnego rewanżu w Zielonej Górze.
Meczów o trzecie miejsce broni ekspert i były wiceprezes Cash Broker Stali Gorzów, Michał Kugler. - Moim zdaniem nie można patrzeć na to pod względem finansowej opłacalności. Mówimy mimo wszystko o walce o medal w najwyższej klasie rozgrywek. Oczywiście kluby zarobią znacznie mniej niż w sytuacji, gdyby jechały w finale. Jeśli chodzi o same bilety, to zyski wynoszą co najmniej 300 tysięcy mniej. Nie jest jednak tak, że kluby do meczów o 3. miejsce dokładają - tłumaczy Kugler.
Nasz rozmówca przypomina zresztą, że brązowy medal też ma swoją wartość. - Jak dziś pamiętam 2011 rok, gdy po przegranych meczach z Falubazem jechaliśmy o 3. miejsce z Unibaksem. Wygraliśmy i tamten medal, zdobyty po jedenastu latach przerwy, był bardzo ważną sprawą dla kibiców, zarządu i wszystkich pracowników klubu. Nie deprecjonowałbym więc walki o najniższe miejsce na podium - dodaje.
Mniejsze zainteresowanie meczem o 3. miejsce w tym sezonie może wynikać z faktu, że kibice mieli apetyty na znacznie więcej. W Gorzowie i Zielonej Górze otwarcie mówiono o walce o mistrzostwo Polski. - Kilka czynników wpłynęło na niższą frekwencję w Gorzowie. Główna przyczyna to rozczarowanie fanów, którzy podczas półfinałowego rewanżu ze Spartą Wrocław widzieli już swoją drużynę w finale. Tydzień przerwy między meczami to za mało, by tak świeża rana się zagoiła. To głównie dlatego debry nie przyciągnęły tłumów na trybunach - kwituje Kugler.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego
zarobek to nie wszystko i nie za każdym razem taki jak by się chciało