W ubiegłą niedzielę rozegrany został pierwszy mecz finałowy PGE Ekstraligi. W nim zespół Fogo Unii Leszno pokonał na swoim torze Betard Spartę Wrocław 49:41. Przed rewanżem, do którego dojdzie w ten weekend, leszczynianie mają osiem punktów zaliczki i sporą szansę na zdobycie tytułu Drużynowego Mistrza Polski.
Kiepsko w Lesznie zaprezentował się Maciej Janowski, który zdobył tylko 7 punktów. Zawodnik Betard Sparty ma nadzieję, że w najbliższą niedzielę zrehabilituje się przed własną publiką i pomoże wrocławianom w zdobyciu mistrzostwa. - Na zwycięstwo składa się tak wiele czynników, że wydaje Ci się, że zadbałeś o wszystko a przyjeżdżasz z 7 punktami i jesteś wściekły, ale później trzeba przekłuć tą wściekłość w motywację. I oczywiście wyeliminować błędy, lepiej się spasować. Ale to jest jasne. Zawsze chcesz być jak najlepiej przygotowany, szczególnie na tym etapie. I czasami chcesz za bardzo, kombinujesz i nie trafiasz - twierdzi Janowski.
Żużlowiec z Wrocławia jest też w walce o medal Indywidualnych Mistrzostw Świata w cyklu SGP. Dlatego najbliższe tygodnie będą dla niego niezwykle ważne. - Został nam jeden wyścig w finale Drużynowych Mistrzostw Polski i trzy w SGP. Wszystko jest do wygrania, nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej, ale zobaczymy co będzie - każdy z zawodników chce zwyciężyć... - dodaje.
Równocześnie 26-latek zapewnia, że będzie jak najlepiej przygotowany do sobotniego Grand Prix w Sztokholmie i niedzielnego finału ligi. - W sobotę i niedzielę mega ważne wyścigi, szczególnie ten historyczny dla mnie, o Drużynowe Mistrzostw Polski z Betardem. Mam nadzieję, że zaplanowaliście żużlowy weekend. Ja robię wszystko, żeby rakieta odpaliła jak najmocniej - podsumowuje.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego