Sezon 2017 miał być zupełnie inny dla Oskara Bobera. 20-latek podpisał kontrakt z Betardem Spartą Wrocław, ale nie był w stanie przebić się do składu drużyny. Przegrał rywalizację z Maksymem Drabikiem i Damianem Dróżdżem. - Nawet szkoda o tym gadać. Po udanym zeszłym sezonie, to miał być kolejny krok do przodu w mojej karierze. Czy zrobiłem krok do tyłu to nie wiem, ale na pewno się nie rozwinąłem. Jestem tym sfrustrowany. Niech się ten rok kończy. Przyjdzie zima, przemyślę wszystko i za rok będzie inaczej - stwierdził rozżalony.
Po meczu w Lublinie wydawało się, że to właśnie ekipa Motoru Lublin ma większe szanse na awans. Zwycięstwo 50:40 nie było jednak wystarczające i to gnieźnianie wygrali dwumecz. - Nie ma dla nas żadnego wytłumaczenia. Gniezno było lepsze i zasłużenie awansowało. Nam brakowało szczęścia, zwłaszcza w meczu wyjazdowym. Wykluczenie Miesiąca, potem jeszcze jakieś defekty. Ten mecz nie ułożył się po naszej myśli. Doganialiśmy rywala, wszystko szło w dobrym kierunku. Niestety dwa ostatnie biegi to istny nokaut ze strony gospodarzy - oceniał po zawodach Bober.
Młody żużlowiec był w niedzielę jednym z liderów swojego zespołu. Bez problemu pokonywał miejscowych juniorów, a nawet radził sobie z seniorami. - Ogólnie było dobrze, ale jednak dwa biegi mogłem pojechać lepiej. W ferworze walki potraciłem kilka punktów. W ostatnim starcie chciałem pokonać rywala z prawej strony, a tu nagle wyskoczył mi inny z lewej. Tak się złożyło, trudno. Zostawiłem serce na torze i starałem się, jak mogłem. Szkoda tego wyniku, każdy z nas mógł coś tam więcej dorzucić i rezultat byłby inny - zauważył utalentowany zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego