Gdy jesienią 2013 roku Piotr Rusiecki zastępował Józefa Dworakowskiego, zapowiadał, że klub z Leszna będzie walczyć o najwyższe cele. Jak dotąd słowa dotrzymuje. W pierwszym sezonie jego prezesury Fogo Unia dotarła do finału, a rok później sięgnęła po upragnione złoto.
Jedyną rysą był sezon 2016. Drużyna z Leszna kompletnie się wówczas rozsypała i zakończyła rozgrywki na siódmej lokacie w tabeli. Rusiecki i inni członkowie zarządu uznali jednak, że nie warto panikować i przebudowywać na siłę zespołu. Zimą ubiegłego roku dokonano tylko drobnych korekt, a klub wzmocnił Janusz Kołodziej. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo wspomniany zawodnik jechał najrówniej w półfinałach i przyczynił się do tego, że w Lesznie znów odbędzie się finał PGE Ekstraligi.
- Jak tak dalej pójdzie, to Piotr Rusiecki prześcignie Józefa Dworakowskiego. Nie wiem czy jakiś inny prezes miał na początku swojej pracy taką passę sukcesów - zauważa Rufin Sokołowski, który zarządzał klubem z Leszna przeszło dekadę temu.
Jeśli spojrzymy na liczby, to Rusiecki rzeczywiście goni swego poprzednika. Dworakowski był głównodowodzącym w Unii od 2004 do 2013 roku. W tym czasie zdobył dwa mistrzostwa Polski (2007, 2010) i a dwukrotnie jego zespół kończył sezon ze srebrem. O ile finał z Betard Spartą Wrocław ułoży się po myśli leszczynian, Rusiecki już w tym miesiącu zrówna się z Dworakowskim pod względem liczby tytułów.
ZOBACZ WIDEO Załamany Krzysztof Zimnoch po walce w Radomiu. "Nie poddam się"