- Weekend miał jednego niekwestionowanego bohatera - twierdzi Wojciech Dankiewicz. Trudno nie przyznać mu racji, bo Tai Woffinden występami w Gorzowie i podczas Turnieju o Łańcuch Herbowy dał sygnał, że przed kluczową częścią rozgrywek jest w naprawdę wyśmienitej formie.
- Zauważyłem, że pojawiły się u niego również te charakterystyczne, spontaniczne reakcje. Przed jednym z ostatnich wyścigów było widać znowu wielką radość, a to pokazuje, że dogadał się ze sprzętem. Rafał Dobrucki ma powody do zadowolenia. A było się czym martwić, bo nie tak dawno nie mógł nawet wygrać biegu w lidze - dodaje nasz ekspert.
Plusa dostają również Jason Doyle i Patryk Dudek. Wielką robotę wykonał zwłaszcza Australijczyk. W Gorzowie był wprawdzie niżej niż Dudek, ale uzbierał więcej punktów i jest liderem cyklu. A warto podkreślić, że żużlowiec ekantor.pl Falubazu cały czas jeździ z kontuzją. Doyle sporo zyskał zwłaszcza nad Maciejem Janowskim, który na stadionie Edwarda Jancarza nie mógł się odnaleźć i spadł na drugą pozycję w generalce. Dla Polaka za ten występ minus.
- Wprawdzie odnosił na tym torze wielkie sukcesy, ale mam wrażenie, że nigdy go specjalnie nie lubił - podkreśla Dankiewicz. - Moim zdaniem to mógł być tylko wypadek przy pracy. Byłbym ostrożny. Wyciąganie poważniejszych wniosków w przypadku Maćka po tym turnieju chyba nie jest wskazane - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Piękna bramka Zielińskiego. Zobacz skrót meczu Napoli - Atalanta [ZDJĘCIA ELEVEN]
Podczas Grand Prix Polski zawodnicy byli wyraźnie zaskoczeni torem. Wojciech Dankiewicz zgadza się wprawdzie ze stwierdzeniem, że był on równy dla wszystkich, ale zwraca również uwagę na osobę Phila Morrisa. W jego ocenie dyrektor cyklu już od dłuższego czasu przesadza z wodą. - Ma takie upodobania. Nawet w telewizji było widać, że ten tor wygląda inaczej. Taka ilość wody to lekka przesada. Już w Krsko był problem i powtarzał się również podczas kolejnych rund. Zawodnicy sobie nie do końca z tym radzą. Myślę, że warto byłoby czasami posłuchać toromistrza czy trenera miejscowej drużyny, którzy najlepiej znają nawierzchnię - podkreśla Dankiewicz.
Na koniec minus dla Martina Smolinskiego, który bardzo ostro zaatakował w mediach Piotra Pawlickiego. Niemiec zarzucił naszemu reprezentantowi, że ten nie potrafi się utrzymać na motocyklu. - Kiedy zobaczyłem tytuł artykułu ze słowami Martina, to nie miałem ochoty czytać reszty - tłumaczy Dankiewicz. - Śmiem twierdzić, że problemy z jazdą ma Smolinski a nie Pawlicki. To Niemiec nie potrafił utrzymać się w krawężniku. Wjechał ostro i krótko, nie przytrzymał motocykla i efektem była kolizja. Taki atak powinien być przemyślany, zwłaszcza w Gorzowie, gdzie są bardzo ostre łuki - podsumowuje Dankiewicz.