Frątczak zagrał zdecydowanie, bo nie chciał wisieć na lampie. Tor na Motoarenie do poprawki

WP SportoweFakty / Krzysztof Wesoły / Na zdjęciu: Motoarena
WP SportoweFakty / Krzysztof Wesoły / Na zdjęciu: Motoarena

Podczas meczu Get Well Toruń - MRGARDEN GKM Grudziądz cztery razy był poprawiany rekord toru. Przypadek czy taki był plan menedżera Jacka Frątczaka?

Bicie rekordów rozpoczęło się już w pierwszym wyścigu. Najlepszy czas czterech okrążeń na Motoarenie poprawił Antonio Lindbaeck. Chwilę później jeszcze szybsi byli Krzysztof Buczkowski i Artiom Łaguta, a w wyścigu siódmym samego siebie przeszedł Jack Holder. Ostatecznie to Australijczyk okazał się najszybszym zawodnikiem na toruńskim owalu. Trzeba przyznać, że klimatu do tak szybkiej jazdy w grodzie Kopernika nie była już dawno.

- Tor był przygotowany zupełnie inaczej niż do tej pory i taki był plan - mówi nam Jacek Frątczak. - Miało być na pewno przyczepnie. Wyszło tak a nie inaczej, bo dużą rolę odegrała pogoda. Było dużo chłodniej niż zawsze, a na Motoarenie jest bardzo gliniasta nawierzchnia. Przez dach nad obiektem tworzy się często szklarnia. Słońce ma gigantyczne znaczenie. Gdy go nie ma, trzeba bardzo uważać z wodą. Kiedy świeci, można wlać jej całe mnóstwo, a tor i tak będzie bardzo śliski i twardy. Taki w Toruniu mamy klimat - tłumaczy menedżer.

Get Well przygotował zatem tak szybki tor, bo sprzyjała temu pogoda. Drużyna czuła się na nim bardzo dobrze. Nie oznacza to jednak, że klub zrealizował tym razem plan, który nie wypalił podczas przegranego spotkania z Włókniarzem Vitroszlif CrossFit Częstochowa. - To były dwa odrębne spotkania i dwie zupełnie inne historie. Wiadomo, że toru nie robi się przeciwko rywalowi, ale w przypadku meczu z GKM-em o betonowej lub twardej nawierzchni nie było mowy. Gdybym tak zrobił i byśmy przegrali, to pierwszy wisiałbym na lampie na Starym Rynku. Przyczepna nawierzchnia była jedynym słusznym kierunkiem - podkreśla.

Frątczak zmienił zatem sposób przygotowania toru i twierdzi, że jego drużynie bardziej pasują warunki, które zastali podczas spotkania z GKM-em. Nie zawsze będzie jednak je łatwo powtórzyć. Menedżer tłumaczy, że tor na Motoarenie wymaga zmian. Na czym powinny one polegać?

- Tor w Toruniu ma dużą zawartość gliny. Było mi z tym tematem o tyle łatwiej, że podobną nawierzchnię miałem kiedyś w Zielonej Górze. To powoduje problemy z kontrolą wilgotności, bo woda zostaje na górze. Wszystko wynika z braku frakcji grysowej. Nie ma kamyczka, który powoduje, że tor się lepiej skrobie. Swoje w okresie letnim robi też dach. Tym razem pomogła nam pogoda i tor się nie spiekał. Trzeba jednak poszukać materiału, który zapewni jak największą kontrolę. Nie chodzi o wymianę nawierzchni, ale o jej wzbogacenie - podsumowuje menedżer.

ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu

Źródło artykułu: