Jabłoński skomentował zachowanie Fajfera. "Nie da się ukryć, że pozostał niesmak"

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński

Radość po awansie HAWY Startu Gniezno do Nice 1. Ligi Żużlowej przyćmiły informacje dotyczące konfliktu z kolejnym juniorem, Patrykiem Fajferem. - Nie da się ukryć, że pozostał niesmak - skomentował zachowanie kolegi z drużyny Mirosław Jabłoński.

- Patryk również dołożył swoją cegiełkę do tegorocznego sukcesu. Mi w pamięci zapadł jego świetny wyścig w Poznaniu, w którym do samego końca atakował rywala. Niestety, chyba zwyciężyła "gorąca głowa" i młodzieńcza werwa - stwierdził Mirosław Jabłoński podczas rozmowy na antenie Radia Plus Gniezno.

Kapitan czerwono-czarnych w przeszłości wielokrotnie był odsuwany od składu swoich zespołów. Mobilizowało go to jednak do jeszcze cięższej pracy. - Trzeba wziąć pod uwagę, że o doborze składu decyduje sztab szkoleniowy. Ja wielokrotnie byłem wymieniany - czy to w Częstochowie, Rzeszowie, czy Krośnie. Wiadomo, że w takich przypadkach złość jest. Ja ją jednak przekładałem na pracę, żeby jeździć jeszcze lepiej. Kiedy dostawałem szansę, to tylko marzyłem o tym, by jak najszybciej pojawić się na torze i pokazać, że stać mnie na więcej niż innych zawodników. Chciałem udowadniać, że nie warto mnie odstawiać - dodał Jabłoński.

Młodszy z braci Jabłońskich w trakcie rozmowy z Radiem Plus Gniezno odniósł się również do oświadczenia Patryka Fajfera. - Patryk postąpił inaczej. Nie wiem, czy miał jakichś doradców, czy to była jego decyzja. Szkoda, że zabrakło go w finale, bo miał w nim pojechać. W oświadczeniu poruszył kwestię nieścigania się na treningach. Dobrze wiedział, że od początku sezonu są takie same zasady. Cały czas nie było żadnego eliminatora na treningach, a skład był podawany wcześniej. Sztab szkoleniowy pytał się, kto ma ochotę do ścigania się, a kto nie - dodał.

W tym sezonie w składzie drużyny z Gniezna rotacje zdarzały się nie tylko na pozycjach juniorskich, ale dotknęły też seniorów. - Równie dobrze o odstawienie od składu mógł się obrazić Krzysztof (Jabłoński - dop. red) czy Adrian (Gała - dop. red.). Na pewno byli źli. Każdy byłby zły w takiej sytuacji. Oni zakasali rękawy i wzięli się do pracy. Adrian jest doskonałym dowodem, że warto tak postępować - podsumował Mirosław Jabłoński.

ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego

Źródło artykułu: