Żużlowiec Fogo Unii Leszno w zawodach PGE IMME jeździł w kratkę. - Liczyłem na więcej - przyznał Grzegorz Zengota. - Przyjechałem powalczyć o triumf, ale nie udało się. Zaliczyłem wszystkie biegowe miejsca, a wolałbym jednak prezentować równiejszą formę. Trudno jednak o stabilizację, gdy mam tak mało jazdy, jak w tym roku. Robię, co mogę, by złapać rytm meczowy - stwierdził.
Nie da się ukryć, że na torze w Gdańsku niezwykle utrudnione zadanie mieli zawodnicy, którzy słabo wyszli spod taśmy. Tor jest specyficzny i mijanie rywali było kłopotliwe. - Na tym torze w głównej mierze decyduje start i rozegranie pierwszego łuku. Jak ktoś dobrze to zrobi a na dystansie wystrzega się błędów, to niezwykle trudno go wyprzedzić. Cóż, takie uroki tego obiektu i należy to zaakceptować. Ja potrafię dobrze wystartować, ale coś tym razem nie zagrało i musiałem pocić się na trasie - relacjonował.
29-letni żużlowiec odniósł się także do aktualnej sytuacji w PGE Ekstralidze. - Pierwsza czwórka jest niezwykle wyrównana, ale tego w końcu wszyscy chcieliśmy. Nie ma dominatora, tylko cztery ekipy z których każda może sięgnąć po złoto i każda skończyć bez medalu. Ciężko przewidzieć, kto gdzie wyląduje w końcowym rozrachunku. O to jednak chodziło - kończy Zengota.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu