Przed rozgrywkami w Częstochowie dużo obiecywano sobie po Andreasie Jonssonie. Jego angaż we Włókniarzu został przyjęty z entuzjazmem, bo wszyscy w mieście Świętej Wieży mieli nadzieje, że Szwed przypomni sobie lata świetności. Były ku temu przesłanki, bo przecież tor przy Olsztyńskiej zawsze mu pasował, odpadły mu zawody w cyklu Grand Prix i lidze angielskiej a ponadto otaczający go ludzie obdarzyli go dużym zaufaniem.
Początek zapowiadał się nieźle. Jonsson był jednym z najlepszych zawodników Włókniarza podczas sparingów. Tymczasem im dalej w las, tym było gorzej. Kompletną katastrofą były jego ostatnie mecze, w których miał raptem dwa pojedyncze przebłyski. Dużo na temat tego żużlowca wie i może powiedzieć Marian Maślanka, były prezes Włókniarza a obecnie nasz ekspert. Choć nie mówi tego wprost, to można wywnioskować, iż podejrzewa on, że reprezentant Szwecji po prostu się wypalił. - Już w ubiegłym roku, pod koniec startów w ROW-ie Rybnik, był mocno wszystkim zniechęcony. Mówił: "Wiesz co Marian, ja już chyba sobie dam spokój i skupię się na lidze szwedzkiej. Mam co robić w życiu". Bo trzeba pamiętać, że Andreas to bardzo zdolny biznesmen i głowa rodziny - powiedział nam Maślanka.
- Niedługo później przyszedł jednak poważny upadek w lidze szwedzkiej, po nim miał przerwę i wrócił na decydujące mecze Elitserien. Wszedł do składu i w bardzo trudnych warunkach jechał tak, jakby mu naprawdę dopiero zachciało się jeździć na żużlu. Spotkaliśmy się podczas gali Ekstraligi w Warszawie i porozmawialiśmy. Mówię: "Andreas, o co chodzi? Przecież mówiłeś w Rybniku, że masz dość". Odpowiedział: "Marian, nie wiem co się stało. Po tym wypadku mam czystą głowę. Po prostu cieszę się żużlem. Jeżeli przez zimę mi się to utrzyma, to będę jeździł w przyszłym sezonie." Może na fali tego nowego myślenia o żużlu, jako o czymś, co ma go cieszyć, podpisał kontrakt z Włókniarzem, tym bardziej, że w Częstochowie zawsze dobrze się czuł - kontynuował były sternik częstochowskiego klubu.
Zauważył on, że rzeczywiście początek sezonu nie był w wykonaniu Szweda najgorszy. - Pamiętam pierwszy mecz Włókniarza z ROW-em Rybnik z tego sezonu, kiedy mu nie szło i nagle w biegu, w którym ważyły się losy spotkania, on spiął się na maksimum swoich możliwości i potrafił pojechać agresywnie, mocno, tak jak ten stary dobry Andreas Jonsson - stwierdził nasz rozmówca. Trzeba dodać, że Szwed cały czas intensywnie pracował, stawiał się na treningi, podczas których był bardzo zaangażowany, więc zapowiadało się, że w końcu nastąpi oczekiwany przełom. Tymczasem Jonsson pikował a po drodze przytrafiła się jeszcze kontuzja obojczyka, która wyłączyła go z jazdy na około miesiąc. - Znowu zaczęła się nerwowość - uważa Maślanka.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody
Jest on zdania, że Szwedowi brakuje tej radości z jazdy, którą zyskał pod koniec zeszłego sezonu. - Pewne koszmary do niego wróciły i tak na dziś widać, że chyba ich nie pokonał. Na swoim torze w Hallstavik w turnieju SEC-u jechał bardzo dobrze w trudnych warunkach. W związku z tym sądzę, że w nim dalej potencjał drzemie. Nie jestem jednak z nim tak blisko jak kiedyś niestety, abym mógł powiedzieć co się dzieje i o co chodzi, ale podejrzewam, że chodzi o sferę mentalną, emocjonalną. Bo to naprawdę sportowiec z prawdziwego zdarzenia, który przejmuje się losami drużyny - oznajmił.
Możliwe, że niedzielny występ Jonssona przeciwko wrocławskiej Sparcie, jeśli w ogóle do niego dojdzie, bo do składu Lwów chciałby wrócić Karol Baran, będzie jednym z ostatnich Szweda nie tylko w częstochowskim klubie, ale w ogóle polskiej lidze. - Czy to będzie jego ostatni sezon w Częstochowie i w lidze polskiej, trudno powiedzieć. Na pewno dobrze byłoby go zachować w pamięci jako dobrego żużlowca. Takim był przez cały okres swojej kariery. Dla mnie to jest wyjątkowy zawodnik i takim pozostanie na zawsze. Świetny technik. Moim zdaniem on w całej swojej karierze nie wykorzystał potencjału, który miał. To był gość na mistrza świata i to kilkukrotnego. Skończyło się na jednym wicemistrzostwie. Szkoda, ale tak się czasem kariery zawodników układają - sądzi Maślanka. - Potencjał ma, wiele dobrego mógłby jeszcze zrobić. Zawsze jeździł i jeździ dla drużyny. Jego postać dodaje uroku sportowi żużlowemu i szkoda byłoby żeby myślał o zakończeniu kariery - podsumował nasz ekspert.
Awizowane składy:
Betard Sparta Wrocław
1. Tai Woffinden
2. Szymon Woźniak
3. Maciej Janowski
4. Vaclav Milik
5. Andrzej Lebiediew
6. Maksym Drabik
Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa
9. Leon Madsen
10. Andreas Jonsson
11. Matej Zagar
12. Sebastian Ułamek
13. Rune Holta
14. Michał Gruchalski
Początek meczu: 16:30
Sędziuje: Wojciech Grodzki
Komisarz toru: Jacek Woźniak
Wynik 1. meczu: 50:40 dla Betard Sparty
Prognoza pogody (za yr.no):
Temperatura: 21°C
Wiatr: 4 m/s
Deszcz: 0.0 mm
Bilety:
- Sektor centralny - 45 zł
- Normalny - 35 zł
- Ulgowy - 25 zł
Ostatni raz w Częstochowie obie ekipy spotkały się 10 maja 2014 roku. Po emocjonującym meczu trzymającym w napięciu do samej mety 15. wyścigu wygrali gospodarze 46:44. Ich bohaterem został Michael Jepsen Jensen, który zdobył 9 punktów i 3 bonusy. Z kolei wśród gości błyszczeli Maciej Janowski (14+1) i Tai Woffinden (13+1).