- Było kilka wersji składu. Mógłby je Pan nam zdradzić - Joanna Cedrych, reporterka nSport+ dociskała Jacka Frątczaka w przedmeczowej rozmówce, a menedżer Get Well Toruń, zamiast odpowiedzieć na pytanie wypalił: - Byliśmy na Ty, Asia.
Dalszy ciąg rozmowy z Frątczakiem także był ciekawy. - Beznadziejnie nie jest. Jedziemy siedmiu na siedmiu, choć jeszcze dwie, trzy godziny temu nie było to oczywiste - zauważył menedżer mając na uwadze paszportowe perypetie Michaela Jepsena Jensena. Duńczyka nie wpuścili na podkład samolotu, bo miał tylko ksero paszportu oraz prawo jazdy i klub musiał wynająć dla niego powietrzną taksówkę, która poleciała po niego do Szwecji biorąc po drodze paszport.
Frątczak dał też do zrozumienia, że niezbadane są wyroki boskie. Czy wyobrażał sobie, że Chris Holder pojedzie beznadziejnie słabo w Lesznie i znowu trzeba będzie dać mu szansę? - Ja to sobie nie wyobrażałem, że tutaj (w Get Well - dop. red.) będę - tu już menedżer bardzo mocno wrzucił na luz.
Wątek Jensena wrócił w rozważaniach Krzysztofa Cegielskiego i Adriana Miedzińskiego. - Kiedyś zaspałem na samolot w Manchesterze - przyznał Cegielski, a pauzujący z powodu kontuzji Miedziński zdradził, że wiózł Duńczyka z lotniska na stadion. - Jechaliśmy szybko, ale zgodnie z przepisami - przekonywał Adrian, ale akurat w te zapewnienia trudno było uwierzyć.
ZOBACZ WIDEO Budowa nowego stadionu Orła z lotu ptaka. Widok jest imponujący! (WIDEO)
Nas rozbawił Frątczak, a komentatorów meczu (Cegielski, Sergiusz Ryczel) ubawiło to, jak bracia Jack Holder i Chris Holder przygotowywali się do wspólnego biegu. - To są bliźniaki - śmiał się Ryczel, bo też Jack i Chris przyjęli identyczną pozę i można było pomyśleć, że na polach zajętych przez zawodników Get Well stoi ten sam człowiek. - Mamy ubijanie synchroniczne - rzucił z kolei Cegielski widząc, jak bracia, w ten sam sposób, szykują sobie koleinę do startu.
Cegielski błysnął jeszcze komentując bieg Leona Madsena z Chrisem Holderem. O Duńczyku powiedział: - Złapał się tylnego koła Holdera.
Chyba zrobił to skutecznie, bo też Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa wygrał w Toruniu 49:41, a Madsen był bohaterem.
W Lesznie Gabriel Waliszko z nSport+ chyba marzył o zjedzeniu dobrej kiełbasy. - Ktoś będzie kogoś grillował - spytał siedzącego z nim na stołkach Sławomira Kryjoma i to był niezły wstęp do meczu, który skwitowaliśmy tytułem, że mistrz zrobił sobie pieczeń z Byka, bo też Stal wygrała z Unią na wyjeździe 49:41.
W trakcie transmisji nie brakowało, jak zwykle, ciekawych spostrzeżeń Wojciecha Dankiewicza. - Jak dwa pendolino - mówił ekspert po 1. biegu, kiedy duet Fogo Unii przemknął obok Przemysława Pawlickiego. - Czasami te motocykle za nich jechały - stwierdził z kolei po biegu juniorskim, co mogło by świadczyć, że młodzież jeszcze nie do końca panuje nad maszynami.
Tomasz Dryła nie chciał być gorszy od Dankiewicza. - Gdyby to był mecz o złoto, lub o brąz, to Vaculik by pojechał - skwitował absencję Słowaka w składzie Stali. - Miał być piękny mecz. Nie ma wątpliwości, że jest świetny - usłyszeliśmy, kiedy Tomasz był już mocno zakręcony i rozgrzany niezłym ściganiem.
- Statystyki ma kosmiczne - to z kolei było o Bartoszu Zmarzliku, który po tych słowach zaliczył wykluczenie.
Osobny akapit należy się Bartoszowi Smektale, który zapytany o to, z kim tak namiętnie rozmawia przez telefon w przerwach między biegami, wypalił, że wisi na telefonie z mamą. Chyba jednak rozmawiał z tunerem, bo też zawodnicy Unii, w tym Smektała, mieli kłopot ze znalezieniem ustawień.
Już po meczu ekspert Kryjom miał pewnie ochotę odszczekać wszystko to, co powiedział na temat Nickiiego Pedersena. - Nie odważyłbym się postawić na Pedersena - mówił kończąc myśl o tym, że Unia wjechała już na właściwe tory i mocno się rozpędza. Fakty są takie, że w meczu ze Stalą, Unia uderzyła głową w ścianę. Chyba jednak jeszcze za wcześnie na skreślanie Nickiego.