Get Well - Włókniarz: Początek wielkiej misji Jacka Frątczaka (zapowiedź)

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Alex Zgardziński, Jacek Frątczak
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Alex Zgardziński, Jacek Frątczak

W niedzielę rozpocznie się misja Jacka Frątczaka pt. "Utrzymać Get Well Toruń w PGE Ekstralidze". Na pierwszy ogień pójdzie Włókniarz Częstochowa. Torunianie jednak od początku mają pod górkę, bo los co rusz rzuca im kłody pod nogi.

Do końca sezonu zasadniczego PGE Ekstraligi zostały jeszcze trzy kolejki. Wiele w tym czasie może się wydarzyć, ale patrząc na tabelę jasne jest, że torunianie nie mogą sobie pozwolić na więcej wpadek. Sześć punktów do ligowej tabeli to cel minimum, jaki muszą obrać sobie w grodzie Kopernika. Taki dorobek powinien zapewnić Get Well miejsce w czołowej szóstce i spokojne utrzymanie w elicie.

Właśnie teraz rozpoczyna się zatem wielka misja Jacka Frątczaka, nowego menedżera Aniołów, który kilka tygodni temu został wcielony w rolę strażaka. Szansę do debiutu miał już przed tygodniem, w Lesznie, ale nie oszukujmy się - Get Well nie miał prawa tego meczu wygrać, zwłaszcza że kontuzjowany jest lider drużyny, Greg Hancock. Torunianie na "Smoku" i tak się postawili, choć jednocześnie widać było, że spora część drużyny tkwi w potwornym marazmie spowodowanym 9 porażkami na 11 odjechanych meczów.

Powiew świeżości widać było głównie w jeździe Jacka Holdera, którego ta klątwa nie miała prawa dotknąć. Australijczyk jak gdyby nigdy nic wsiadał na motor i pokazywał plecy liderom Fogo Unii na ich torze, jakby przynajmniej się na nim urodził. Przyćmił tym samym swojego starszego brata, Chrisa, który jest w koszmarnym kryzysie. Co gorsze, wydaje się, że ta negatywna sytuacja z każdym tygodniem się pogłębia, a światełko w tunelu już dawno zgasło.

Być może jesteśmy właśnie świadkami zmiany pokoleniowej. W Toruniu od wielu lat nie wyobrażają sobie składu bez nazwiska Holder i niewykluczone, że taki stan rzeczy będzie trwał, nawet jeśli Chris zdecyduje się ewakuować z grodu Kopernika. Aktualnie poruszamy się jednak w sferze daleko idących przypuszczeń. Młody i przebojowy Jack właśnie w starciu przeciwko Włókniarzowi Vitroszlif CrossFit Częstochowa będzie miał okazję potwierdzić, że mecz w Lesznie nie był jednorazowym wyskokiem.

ZOBACZ WIDEO Filmik promujący finał Lotos MPPK w
Ostrowie Wlkp. (WIDEO)

A nie da się ukryć, że Jacek Frątczak, kibice i w ogóle cały żużlowy Toruń będzie mocno liczył na swojego nowego idola. Los cały czas rzuca bowiem Aniołom kłody pod nogi. Hancock, choć został awizowany, wciąż się kuruje i przeciwko Włókniarzowi nie pojedzie. Na domiar złego w sobotę okazało się, że kontuzjowany jest też Adrian Miedziński. W tej sytuacji Frątczak będzie musiał skorzystać z Pawła Przedpełskiego, który dopiero w tym tygodniu odbył pierwsze treningi po kontuzji.

Przed Jackiem Frątczakiem i Get Well naprawdę trudne i stresujące tygodnie. Kolejna porażka i to na własnym stadionie po prostu nie wchodzi w grę. Włókniarz oczywiście będzie robił wszystko aby pogrążyć torunian, ale czy uda mu się wygrać z efektem nowej miotły, na której czele stoi prawdopodobnie przyszły medalista mistrzostw świata?

Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa 
1. Leon Madsen
2. Andreas Jonsson
3. Matej Zagar
4. Sebastian Ułamek
5. Rune Holta
6. Michał Gruchalski

Get Well Toruń 
9. Adrian Miedziński
10. Greg Hancock
11. Michael Jepsen Jensen 
12. Grzegorz Walasek
13. Chris Holder
14. 
15. Igor Kopeć-Sobczyński

Początek meczu: 16:30 (live nSport+ HD)
Sędzia: Paweł Słupski 
Komisarz toru: Tomasz Welc 
Wynik 1. meczu: 52:38 dla Włókniarza

Prognoza pogody na niedzielę (za yr.no):
Temperatura: 22°C
Wiatr: 2 m/s
Deszcz: 0.0 mm

Ostatni raz na toruńskim torze obie ekipy zmierzyły się 22 czerwca 2014 roku. Wówczas górą był miejscowy Unibax, który wygrał 54:36. Liderami Aniołów byli wówczas Paweł Przedpełski i Emil Sajfutdinow. W ekipie gości brylowali za to Rune Holta i Peter Kildemand.

Źródło artykułu: