Plusy i minusy weekendu. ROW i GKM potrafią stanąć na głowie. Vaculik ma ten sam problem co rok temu

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Martin Vaculik na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Martin Vaculik na prowadzeniu
zdjęcie autora artykułu

Za ostatni weekend chwalimy znowu Fogo Unię Leszno, która wzorowo pracuje z młodzieżą. Plusy dla ROW-u i GKM-u, a minusy dla Vaculika i Lindgrena, którzy zaliczyli poważny regres.

Bartosz Smektała i Dominik Kubera dali popis podczas finału MIMP w Rybniku. Ich wielki dzień nie był dziełem przypadku. Sukces młodych żużlowców zaczął się, kiedy wiek juniora skończył Piotr Pawlicki. - Wtedy zarząd podjął odważną decyzję, że nie będzie transferów. Postawili na swoich i teraz mają olbrzymie powody do satysfakcji. To był strzał w dziesiątkę. Uważam, że Fogo Unia ma dzięki temu obecnie najlepszy duet młodzieżowy w całej PGE Ekstralidze - przekonuje Jacek Frątczak.

Plusy dajemy także drużynom z Rybnika i Grudziądza. Pierwsza pokazała śląski charakter i nieustępliwość. Szkoda, że nie udało się wygrać z Betard Spartą Wrocław, ale działaczom na czele z Krzysztofem Mrozkiem trudno jest coś zarzucić. Egzamin z reagowania w sytuacji kryzysowej zdali naszym zdaniem na piątkę. Z kolei GKM takich problemów jak rybniczanie nie miał, ale udowodnił, że w klubie są ludzie, którzy mają łeb na karku.

- Może nie było jakoś bardzo blisko, ale bonusem jednak trochę pachniało. A w meczu z mistrzem Polski to już duża sztuka. Gdyby nie problemy w biegach nominowanych, mielibyśmy naprawdę okazałe zwycięstwo. W Grudziądzu wyszli z dołka, wiele zrobili w tym kierunku i za to brawa - przekonuje Frątczak.

ROW pochwaliliśmy, ale jednemu z zawodników tego klubu dajemy minusa. Chodzi o Fredrika Lindgrena, który się wprawdzie stara i robi wiele dla klubu, ale na torze jednak zawodzi. Wiemy, że Szwed bardzo pomagał przy transferze Rory`ego Schleina i chwała mu za to, ale przy braku Grigorija Łaguty to on miał pociągnąć drużynę. - A zamiast tego popadł w przeciętność - zauważa Frątczak.

ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca komisarza toru (WIDEO)

- Na początku sezonu jechał świetnie, więc to naturalne, że oczekiwania są teraz większe. Gdyby dorzucił w ostatnich meczach po dwa punkty więcej, to ROW byłby teraz w zupełnie innym położeniu - podkreśla były menedżer Falubazu.

Duży minus stawiamy również przy nazwisku Vaculik. Wprawdzie w kryzysie jest cała gorzowska drużyna, ale ten zawodnik wyjątkowo długo porządkuje tematy sprzętowe. - Widzę analogię do sezonu poprzedniego - zauważa Frątczak.

- W zeszłym roku w okolicach przerwy wakacyjnej też nie było szału. Początek sezonu miał znakomity. Miał moc na starcie. Dojazdem do pierwszego łuku imponował, a później kładł wszystkich na łopatki pewnością siebie. To się nagle skończyło, bo skończył się jeden z silników. Nie wątpię, że ciężko pracuje, ale w przypadku zawodnika tej klasy ocenia się efekty a nie nakłady - podsumowuje ekspert WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: