Tegoroczny sezon zaczął się kiepsko dla Grigorija Łaguty, ale wraz z kolejnymi występami łapał on wiatr w żagle. W siedmiu spotkaniach zdobył dla rybniczan 72 punkty i 5 bonusów. Daje to średnią biegową na poziomie 2,081. Jest to siódmy rezultat w PGE Ekstralidze, najlepszy w szeregach KS ROW Rybnik.
Dlatego dopingowa wpadka Rosjanina tak zabolała "Rekiny". Zastąpienie 33-latka wydaje się być niemożliwe. Rybniczanie rozważają zakontraktowanie m. in. Craiga Cooka i Kima Nilssona, ale trudno od tych zawodników oczekiwać wyników na poziomie Łaguty. Potencjał na nowego lidera rybnickiej ekipy ma jednak Max Fricke. Australijczyk wiąże swoją przyszłość z Rybnikiem, jego kontrakt obowiązuje również na sezon 2018. W tym roku notuje lekki wzrost formy - jego średnia wzrosła z 1,727 na poziom 1,791.
- Myślę, że to nie jest zły sezon. Zaliczyłem tylko jeden gorszy mecz, poza tym było dobrze. Na pewno te wyniki mogą być jeszcze lepsze, to nie jest moje sto procent. Wierzę, że szczyt formy jeszcze jest przede mną - mówi młody Australijczyk w rozmowie z WP SportoweFakty.
Dopingowa wpadka Łaguty oznacza, że wyniki niektórych meczów zostaną zweryfikowane. W ten sposób KS ROW straci aż pięć punktów meczowych i spadnie na ostatnie miejsce w tabeli. Kluczem do utrzymania w elicie będzie wygrywanie spotkań na własnym torze. Rywalem "Rekinów" na torze przy Gliwickiej 72 w najbliższym czasie będą ekipy z Zielonej Góry, Wrocławia i Torunia. - To będą trudne spotkania. Od nich zależy nasza przyszłość. Postaram się solidnie przepracować zbliżające się dni i dopasować się jeszcze lepiej do rybnickiego toru. Później nie będzie już czasu na błędy. Tym bardziej, że będę mieć więcej startów, bo startuje m. in. cykl zmagań o IMŚJ - dodał Fricke.
21-latek wierzy jednak, że nie tylko on stanie na wysokości zadania w najbliższych spotkaniach. Fricke oczekuje poprawy formy również u kolegów z drużyny. - Teraz większa presja będzie nie tylko na moich barkach, ale też na pozostałych kolegach z zespołu. Grigorij zdobywał sporo punktów, więc to logiczne, każdy z nas musi nadrobić tę stratę. Nie będzie łatwo. Łaguta nie zostawia nas jednak samych. Był z zespołem we Wrocławiu, pomagał nam w trakcie meczu. Oby taka pomoc przyniosła efekty w postaci lepszej postawy na torze - podsumował Fricke.
ZOBACZ WIDEO Budowa nowego stadionu Orła z lotu ptaka. Widok jest imponujący! (WIDEO)