Pamiętam sezon 2014 i Włókniarza Częstochowa, który z powodu braku pieniędzy, wysyłał kiepski skład na wyjazdowe spotkania. Widowisk z tego nie było, a gospodarz meczu, ktokolwiek nim nie był, ponosił ogromne finansowe straty. Większe wypłaty (gdzieniegdzie bezskutecznie namawiano żużlowców, żeby za Włókniarza wzięli mniejsze stawki), mniej wpływów z dnia meczu. Wszyscy psioczyli, ale nikt nie miał pomysłu, jak to ukrócić. W niedzielę Stal Rzeszów weszła w buty tamtego Włókniarza. Za to należy się minus tak długi, jak spod Tatr do Bałtyku.
Jak już jesteśmy przy minusach, to kolejny będzie dla Betardu Sparta Wrocław za przegranie meczu, którego drużyna nie miała już prawa przegrać. Zespół nie zareagował w odpowiednim momencie na zmianę toru w Zielonej Górze i stało się. Nie wiem tego na 100 procent, ale sądzę, że zwyczajnie zabrakło dobrej analizy i trafnej podpowiedzi ze strony sztabu szkoleniowego.
Na koniec będziemy już tylko chwalić. Na początek zawodników - Piotra Protasiewicza i Runego Holtę. Protasiewicz po raz kolejny pokazał, że jest królem zielonogórskiego toru. Holta z kolei udowodnił, że im u niego gorzej, tym lepiej jeździ. Komornik siedzi mu na głowie, a tymczasem zawodnik śmiga aż miło popatrzeć. Wychodzi na to, że to on będzie liderem Włókniarza w tym sezonie i to jednak jest zaskoczenie. Pamiętam, że na finiszu poprzedniego sezonu dał bezpieczne miejsce ekipie ROW-u, ale jednak nie sądziłem, że będzie aż tak dobrze.
I jeszcze plusik dla Włókniarza, drużyny skazywanej przed sezonem na pożarcie, i jej trenera Lecha Kędziory. Dla szkoleniowca za to, że potrafi z torem robić cuda. Za każdym razem przygotowuje go inaczej, by zaskoczyć przeciwnika. Widowisko jednak na tym nie cierpi, więc nic tylko chwalić.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Nie wszyscy są jak Darcy Ward czy Bartosz Zmarzlik
[/color]
Ale z drugiej strony pamiętacie jak Tarnów przyjechał do Rzeszowa
z gwiazdeczkami i jak pojechał
parę lat temu