Zawodnicy startujący w PGE Ekstralidze zużywają miesięcznie nawet około tysiąca opon. Znakomita większość korzysta z produktu Mitas SW-07. Czesi zawiesili jednak produkcję opony. Polscy dystrybutorzy dostali informację, że ten stan może potrwać dwa do trzech miesięcy. Tymczasem już za dwa, trzy tygodnie może zabraknąć towaru.
Żużlowcy już rozpaczliwie szukają opon, których cena w ostatnim czasie skoczyła ze 190 nawet na 560 złotych. - Wszyscy jeżdżą na Mitasie, a towaru nie ma - mówi nam Robert Pawelkiewicz, który pomaga m. in. Włókniarzowi Vitroszlif CrossFit Częstochowa w sprowadzaniu opon. - Jeśli ktoś ma zapasy, to jeszcze przez jakiś czas może spać spokojnie. Trudno jednak powiedzieć, co będzie na dłuższą metę. Czesi na razie nic nie robią. Nie wiadomo, dlaczego. Słyszy się, że już robią nowy model, ale padają też tłumaczenia o awarii taśmy produkcyjnej (ta wersja jest najbardziej prawdopodobna - przyp. red.) i zmianach właścicielskich, które wstrzymują produkcję. Jeśli ten stan potrwa jeszcze trzy tygodnie, to mogą być kłopoty.
- Na dniach mam dostać opony Mitas, ale nie wiem, czy będzie ich 50, 100, czy 300 - zdradza nam inny dystrybutor Krzysztof Pajor. - Mam jednak tylu klientów, że towar szybko się rozejdzie. Nie rozumiem, jak Czesi mogli doprowadzić do sytuacji, że produkcja tak pożądanej opony stanęła.
Ktoś powie, a jaki tutaj jest problem, skoro można wziąć inne homologowane opony, choćby GoldenTyre (testował ją Greg Hancock), Atlas, Deli czy JTR. - A jednak jest kłopot, bo w żużlu szuka się szybkości, a można ją uzyskać, dzięki możliwie jak najlepszej przyczepności opony - komentuje Jacek Frątczak, żużlowy ekspert. - Mitas ją zapewnia, pozostałe już niekoniecznie. Może to zabrzmi śmiesznie, ale ta opona jest dla żużla kluczowa. Zastój w fabryce pokazuje, w jakim miejscu jest żużel. W Formule 1, by do tego nie doszło.
ZOBACZ WIDEO Serie A: polski mecz dla SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN]
Jeśli żużlowcy zostaną zmuszenia do zmiany opon, to może dojść do olbrzymich przetasować w układzie sił. Zmianę ogumienia można bowiem porównać do przesiadki na silniki innego tunera. - Wiem, że jest wielkie poruszenie w światku zawodniczym, bo konieczność zamiany Mitasa na coś innego, to byłoby wielkie wyzwanie. Zasadniczo to co się dzieje jest dla mnie skandalem. Jak to możliwe, że Czesi zrobili przerwę w szczycie sezonu - pyta Frątczak.
Sytuacja z oponami Mitas pokazuje, jak kruchy jest żużlowy rynek. To samo jest zresztą z silnikami. Gdyby producent GM-a jutro uznał, że już mu się nie chce, to dyscyplina miałaby olbrzymie problemy, bo Jawa i GTR nie mają zbyt wielu klientów. Silnik GM-a, podobnie jak opona Mitas, dominuje.
Prawa rynku i chęć zysku, to przemożna siła. W tym przypadku chodzi o zmianę akcjonariatu i konieczność podniesienia zyskowności spółki. Mamy pełnię sezonu i brak możl Czytaj całość