Joonas Kylmaekorpi pokazał klasę. Zakończył karierę, ale załatwił pracę swojemu mechanikowi

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Joonas Kylmaekorpi
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Joonas Kylmaekorpi

Pod koniec marca Joonas Kylmaekorpi ogłosił zakończenie kariery. Były zawodnik pokazał jednak, że nie myśli tylko o sobie. Fin załatwił pracę swojemu dotychczasowemu mechanikowi.

W tym artykule dowiesz się o:

37-latek w marcu wydał oświadczenie, w którym wyjaśnił, że powodem zakończenia kariery jest kontuzja po grudniowym wypadku. Joonas Kylmaekorpi doznał złamania kości udowej i miednicy.

- On cały czas żył nadzieją, że wystąpi w tym sezonie - mówi Grzegorz Andrzejewski, były już mechanik zawodnika. - Jego przygotowania do rozgrywek były naprawdę konkretne. Zakupił cały sprzęt, nawet na długi tor. Zapadła jednak decyzja, że nie ma już szans na jego jazdę. To był dla niego cios. Podczas naszej rozmowy łamał mu się głos. Dla każdego zawodnika taka informacja to najgorsze, co może usłyszeć - tłumaczy.

Zawodnik, który ostatnio bronił barw Lokomotivu Daugavpils nie poddawał się. Do końca miał nadzieję, że zdrowie pozwoli mu wystartować w sezonie 2017. Niestety, nie pozwoliło. Górę wziął rozsądek. - Na początku marca byłem w Andorze, bo Joonas teraz tam mieszka, po sprzęt. Mówił, że póki co wstrzymujemy się z treningami, bo czeka jeszcze na dokładną decyzję lekarzy. Wstępny plan zakładał, że na początku kwietnia Joonas miał wyjechać na tor - opowiada Andrzejewski, który po rezygnacji z jazdy przez Fina został bez pracy. Wtedy jednak Kylmaekorpi pokazał, że nie zostawia przyjaciół w potrzebie.

- W dniu ogłoszenia decyzji o zakończeniu swojej kariery Joonas zadzwonił do mnie. Powiedział, żebym się niczym nie martwił, bo pomoże mi w znalezieniu pracy na ten sezon. Trzeba pamiętać, że był to moment, kiedy teamy są już ustalone i każdy zawodnik ma już mechanika. Ja miałem mu pomagać w Polsce, Szwecji i innych turniejach, bo Joonas nie szukał już nigdzie indziej zatrudnienia - wyjaśnia mechanik, który niedawno rozpoczął współpracę z Timo Lahtim. - Akurat stało się tak, że Timo potrzebował kogoś. Joonas praktycznie wszystko załatwił, w dodatku ustalił warunki całej współpracy - oznajmia.

ZOBACZ WIDEO Real rozstrzelał zespół Tytonia, ciężki powrót Polaka. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Zachowanie Kylmaekorpiego jest godne pochwały. W przyszłości jednak sam żużlowiec będzie potrzebował nowego zajęcia. - Joonas nie powiedział jeszcze, co zamierza dalej robić. Najpierw musi się wyleczyć. Mam nadzieję, że znajdzie on zatrudnienie w jakimś klubie jako menedżer. Ma duże doświadczenie i podczas zawodów zawsze był pomocny dla każdego - zachwala byłego już współpracownika Andrzejewski, który nadal ma stały kontakt z fińskim żużlowcem.

Andrzejewski jako mechanik Lahtiego miał zadebiutować 22 kwietnia w Tarnowie, podczas rywalizacji Grupy Azoty Unii z Lokomotivem Daugavpils. Spotkanie zostało jednak odwołane z powodu niesprzyjającej pogody. Mechanik nie może się doczekać nowych obowiązków. - To jest zawodnik, przed którym jeszcze cała przyszłość - kończy.

Komentarze (6)
avatar
Patrykowski
28.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Super Gość ;) 
Gerhard Malberg
28.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oj jakby zrobil sie sezon na konczenie kariery sportowej.Syndrom Warda-Golloba? 
Maciej Karolczak
27.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda kilo karpi bo jak byl w formie to kontuzje sie go czepialy i nigdy w pelni nie pokazal swoich umiejetnosci , a potrafil przywiesc duzo punktow, zdrowia zycze .. i szczescia w zyciu 
avatar
MACIUŚ PIŁA
27.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Niezdrowy układ Buli zna ustawienia na nasz tor i w zeszłym roku Kylma komplet trzasnął z palcem w d...... teraz historia się powtarza i znowu z Finem. 
avatar
yes
27.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Niektórym nie podoba się załatwianie pracy i stanowisk (czasami lukratywnych) po znajomości.
To akurat w porządku - rozumiem, że Lahti kogoś potrzebował.