Wojciech Stępniewski: Jakie chamstwo? Gwizdy dodały Vaculikowi skrzydeł

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Martin Vaculik
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Martin Vaculik

Po inauguracji PGE Ekstraligi wielu ekspertów dowodziło, że takiego chamstwa w najlepszej lidze świata dotąd nie było. Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi Żużlowej, polemizuje z tezą. Dowodzi, że problem dotyczy wąskiej grupki ludzi.

W tym artykule dowiesz się o:

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Czy zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że takiego chamstwa, jak na inaugurację PGE Ekstraligi, dotąd nie było? Trener Stanisław Chomski mówi, że był opluwany, wyzywany, a jego córka musiała słuchać niewybrednych epitetów.

Wojciech Stępniewski: Nie zgadzam się. Chamstwo zostało niestety zupełnie niepotrzebnie wykreowane przez niektóre osoby, w tym także przez niektórych dziennikarzy. Nie było mnie przy trenerze Chomskim i nie mam powodu nie wierzyć, że był prowokowany przez kilku kibiców, ale i trener, z tego co widziałem, nie pozostał im dłużny. Poza tą wąską grupką, pozostałe 13500 kibiców obecnych na tym meczu zachowywało się bardzo dobrze. Mieliśmy kulturalny doping, zarówno ze strony grupy gorzowskiej i toruńskiej. To, że stadion gwizdał na Martina Vaculika? Takie prawo kibica. Prawem zawodnika jest z kolei wybierać sobie pracodawców w sporcie zawodowym. Martinowi gwizdanie w niczym nie przeszkodziło a wręcz dodało mu skrzydeł, bo jeździł fantastycznie w tych zawodach.

Nie irytuje Pana, że ludzie zachowują się, jak w wiejskiej dyskotece i to dzieje się pod szyldem "najlepszej ligi świata"?

Wychowanie to proces, który wynosi się z domu. Z drugiej strony wydarzenie sportowe to nie teatr przyzwoitości i emocje są obecne. Oczywiście te pozytywne są najmilej widziane, a przy negatywnych poziom ich wyrażania bywa różny. Te niezgodne z prawem i regulaminem obiektu powinny być zdecydowanie karane. Na pewno zwrócimy uwagę klubowi z Torunia aby w przyszłości większa liczba ochroniarzy czuwała nad bezpieczeństwem osób funkcyjnych nad boksami gości na stadionie w Toruniu. Istnieją niestety takie a nie inne konstrukcje stadionowe, które pozwalają na większą swobodę wyrażania myśli przez kibica. Takim miejscem jest również wyjazd przez tunel na tor na stadionie w Gorzowie, gdzie również przez całe dwie godziny można słuchać litanii krewkiej grupy kilku kibiców Stali. Takie sytuacje mają niestety miejsce i nad tym ubolewamy. Z tego co wiem, klub z Gorzowa otrzymał zalecenie postawienia tam odpowiedniego murku, bo niestety ochroniarze w poprzednim sezonie średnio się sprawdzili. Jednak co do zasady to wszystko są incydenty, nie reguła. Robienie z tego cotygodniowego standardu jest niszczeniem wizerunku kibica żużlowego, który w Polsce nieżużlowej zyskał przez lata olbrzymi szacunek. Czasami mam wrażenie, że po inauguracji PGE Ekstraligi niektórzy zapomnieli o sporcie i żyją niepotrzebnymi incydentami.

ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód

Jak ocenia pan zachowanie trenera Chomskiego i to, że nazwał sędziego "drukarzem"? Czy Ekstraliga Żużlowa ukarze trenera? Adwokaci, ale i też byli działacze żużlowi, Jerzy Synowiec i Łukasz Kowalski mówią, że szkoleniowiec wytoczył ciężki kaliber i Ekstraliga musi być stanowcza.

Komplement to na pewno nie był. To z pewnością chyba najgorsza obelga wobec sędziego, który z założenia piastuje funkcję zaufania publicznego i ma być bezstronny. Trenerowi zabrakło chyba zimnej krwi. Zapewne sprawą zajmie się Komisja Orzekająca Ligi.

Czy zachowanie kibiców usprawiedliwia w jakiś sposób trenera Chomskiego?
 

Nie usprawiedliwia, i myślę, że trener Chomski o tym doskonale wie.

Jak ocenia pan zachowanie zawodnika Bartosza Zmarzlika i jego rozmowę z sędzią Tomaszem Proszowskim? Czy trener Chomski nie powinien był w tej sytuacji jakoś wpłynąć na żużlowca, utemperować go?

Nie dostrzegłem w rozmowie Bartka z sędzią zawodów żadnego negatywnego przesłania, chyba że pyta Pan o to, że na koniec powiedział sędziemu po imieniu i rzucił słuchawką. Myślę, że sędzia Proszowski się o to nie pogniewał. Inną sprawą jest, że Bartek, moim zdaniem, nie miał tutaj racji, a sędzia podjął słuszną decyzję o wykluczeniu go z 15. biegu.

Nie boi się Pan, że żużlowi kibice, dotąd będący stawiani za wzór do naśladowania, teraz znajdą się na cenzurowanym?

Nie boje się, bo poza incydentami, kibic żużlowy jest oddany i bardzo lojalny wobec swojej drużyny, a uogólnianie sytuacji i tworzenie stereotypów, na podstawie kilku incydentów w sezonie, jest według mnie nie fair wobec kibiców żużla.

Źródło artykułu: