Półtora okrążenia to felieton Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Ostatnio w polskim żużlu modne jest robienie wyjątków dla dobra lub w duchu sportu. Jedni mogą rozliczyć się z zawodnikami później, a inni dostają licencje nadzorowane. Czy ktoś potrafi wyjaśnić, dlaczego Wandę Kraków obowiązuje dany termin rozliczenia się z zawodnikami, a pozostałe kluby już inny?
I o czyje dobro tak naprawdę chodzi? Jak to się ma do interesu zawodników czy nawet klubów? Jakim dobrem jest rollowanie długów i przedłużanie agonii? O co tu tak naprawdę chodzi?
W polskim żużlu od dawna nie ma jednolitych reguł dla wszystkich. Już lepiej przyjmijmy, że nie udzielamy w ogóle licencji i każdy może mieć zadłużenie. Albo niech będzie jak należy i wtedy wszyscy powinni rozliczyć się do tego samego dnia. Nie można jednak robić czegoś na siłę i cieszyć się, że pojedzie jedno miasto więcej.
ZOBACZ WIDEO Prezes PZM prosi o to, żeby nie wywierać presji na Bartosza Zmarzlika
Żeby było jasne, cieszę się, że Wanda Kraków funkcjonuje, ale być może tego klubu nie stać na jazdę w pierwszej lidze i poradziłby sobie w najniższej klasie rozgrywkowej. I ktoś w Krakowie mógł pomyśleć o tym wcześniej, gdyby wiedział, że bez odpowiedniego budżetu nie będzie zmiłuj. Ale w Polsce na pewne rzeczy jest przyzwolenie. Kluby ciągle liczą na jakieś furtki i dlatego złe zjawiska powtarzają się co roku.
Jeszcze raz pytam: co takiego nie wydarzyło się do końca stycznia, a wydarzy się w lutym, że Wanda będzie gotowa? Mikołaj był w grudniu, więc może teraz z prezentem przyjdzie dziadek mróz? Jeśli tak, to zakładam, że o tym wie tylko Wanda i PZM.
Zauważyłam ostatnio jeszcze jeden trend. Kiedy władze polskiego żużla pyta się o licencje, to powtarzają, że to nie ich sprawa, że trzeba pytać komisji licencyjnej. To jest klasyczny przykład odsuwania od siebie odpowiedzialności. Pod czyim patronatem działa ten twór? Polskiego Związku Piłki Nożnej czy Polskiego Związku Motorowego? Pomijam już to, że to związek ustala regulaminy, które później stosują ludzie zajmujący się licencjami.
W polskim żużlu w końcu należy podejść do sprawy w najprostszy sposób. W kwestiach finansowych coś jest albo czarne, albo białe. Ktoś zapłacił zawodnikom lub nie. Co tu badać? Ile konkretnie ktoś wypłacił i czemu trochę mniej? Jakie to ma znaczenie?
Rozumiem, że władzy zależy na ośmiu drużynach, bo pierwsza liga będzie w telewizji. Nie można jednak z tego powodu przymykać oczu. Jasne i twarde reguły nie oznaczają zresztą, że w rozgrywkach nie będzie miał kto jeździć. Wtedy produkt byłby nawet lepszy, bo w lidze startowałyby kluby do tego przygotowane. Cały czas popełniamy ten sam błąd. Na tematy finansowe patrzymy z perspektywy "tu i teraz". Chcemy za wszelką cenę złapać osiem klubów i odjechać sezon. Nie dziwmy się później, że co roku jest jak jest.
Marta Półtorak
cytat:
Według informacji, do których dotarliśmy nie wszyscy zawodnicy Żurawi zgodzili się podpisać ugody"Z tego co się orientuję to na wypłaty czekają Maciej Kuciapa, Scott Nicholls czy Mateusz Rząsa, któremu zmniejszono wpłatę z 2 tysięcy złotych do tysiąca, które ostatecznie otrzymał. Wiem, że w tej sprawie Anglik pisał do GKSŻ jakiś czas temu. Jak się okazuje nie zdało to rezultatów, bo sprawa nie poszła dalej. Niestety więcej szczegółów nie znam, bo żużlowcy mają zapisane w kontraktach, aby nie rozmawiać o finansach i trudno jest od nich dowiedzieć się szczegółowych informacji – kończy nasz informator." autor i informator nie podany,wiec traktuje to z pewna rezerwa. Czytaj całość