Nie ma szans na zawodowych sędziów. Nawet za pół miliona złotych

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Krzysztof Meyze (z lewej) przed finałem PGE Ekstraligi
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Krzysztof Meyze (z lewej) przed finałem PGE Ekstraligi

O wprowadzeniu sędziów zawodowych do sportu żużlowego mówi się już od dawna. W najbliższym czasie raczej nie ma na to szans. Przeszkód jest kilka.

W tym artykule dowiesz się o:

- Największy problem to finanse - mówi nam Wojciech Stępniewski. Prezes PGE Ekstraligi przedstawia zresztą konkretne wyliczania dla najwyższej klasy rozgrywkowej. W minionym sezonie odbyły się w niej 64 mecze (razem z rundą play-off). Za każdy sędziemu trzeba było zapłacić 1400 zł. To daje kwotę 89 600 zł. - A proszę pamiętać jeszcze o dojazdach. Za to też trzeba sędziemu zapłacić - wyjaśnia.

Jeśli PGE Ekstraliga chciałaby iść w kierunku zawodowego sędziowania, to trzeba by wydać znacznie więcej. Ile? Należy przyjąć, że potrzebnych będzie minimum pięciu sędziów (jeden musi być w odwodzie), którzy będą pobierać wynagrodzenie przez cały rok. Jeśli mieliby dostać pensję na poziomie średniej krajowej, to w rok należy wydać około 250 tysięcy złotych. Stępniewski mówi jednak, że takie wyliczenia można włożyć między bajki. - Żaden sędzia nie będzie zajmować się tym zawodowo za średnią krajową. Na jednego arbitra musimy liczyć minimum 100 tysięcy złotych rocznie. To jest realny koszt - wylicza prezes PGE Ekstraligi. A wtedy rachunek jest prosty. Na zawodowe sędziowanie w Ekstralidze potrzeba 500 tysięcy złotych, czyli o ponad pięć razy więcej niż wydaje się obecnie.

Inna sprawa, że i taka kasa może nie załatwić tematu. Niemal wszyscy żużlowi sędziowie mają poza żużlem inne zajęcia, które gwarantują im stabilizację i spokojne życie. - A sędziowanie w żużlu to gorące krzesło. Jest telewizja, dziennikarze czy eksperci. Wszyscy bardzo szybko wyłapują najmniejszy błąd. W żużlu jedna decyzja arbitra może mieć ogromny wpływ na losy rywalizacji. Uważam, że znacznie większy niż w innych dyscyplinach sportu - przekonuje Stępniewski.

Poza tym, dobrych arbitrów na rynku nie ma zbyt wielu. A nawet ci najlepsi popełniają co jakiś czas błędy. Muszą zatem liczyć się z zawieszeniami, a wtedy na pełne wynagrodzenie nie mogliby przecież już liczyć.

W związku z tym w samym środowisku sędziowskim nie ma wyraźnej chęci, żeby iśc w kierunku zawodowstwa. Aktualna sytuacja większości arbitrów odpowiada. Zmienić w najbliższym czasie będzie ją bardzo trudno.

KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->

ZOBACZ WIDEO Pierwsze treningi i sparingi pokażą czy tor będzie ich atutem

Źródło artykułu: