Po wypadku w 2003 roku, lekarze nie dawali Winiarzowi wielkich szans na przeżycie. Wygrał on jednak najtrudniejszą walkę w swoim życiu. - Półtora roku byłem na wózku. W pampersie. Cała prawa strona była sparaliżowana. Wystarczy. Teraz jestem aktywny. Pracuję, jestem na stadionie, w firmie Marma - mówił dziewięć lat po feralnym wypadku w wywiadzie z rzeszow.sport.pl.
- Pomimo zakazów lekarzy kilka razy siadałem na motor i jeździłem treningowo na naszym torze. Mam nadzieję, że i w tym roku to mi się uda i pokaże młodym chłopakom jak się jeździ. Bo tego się nie zapomina. To płynie w mojej krwi. Z jazdą jest tak z samo, jak z czytaniem. Kiedy się tego nauczysz, to nawet gdybyś nie czytał przez kilka lat, to i tak biorąc do ręki książkę nie masz problemu z jej przeczytaniem - powiedział Piotr Winiarz w rozmowie ze stal.rzeszow.pl.
Wychowanek rzeszowskiej Stali nie ukrywa, że żużel nadal jest ważnym elementem w jego życiu. 40-latek dopinguje kluby, dla których zdobywał punkty w swojej karierze. - Przede wszystkim kibicuję Stali Rzeszów. Od zawsze jest w moim sercu. Nie zapominam o Wrocławiu, gdzie startowałem w 2000 roku. Trzymam za nich kciuki, jeśli chodzi o wyniki w Ekstralidze. Jeśli chodzi o naszą drużynę to stać nas na zajęcie czwartego miejsca. Ciężko będzie walczyć o coś więcej. Liczę na dobre wyniki Dymitra Berge czy młodego Andrieja Popy. To dla nich szansa na to, aby pokazać się dobrze w Polsce i powalczyć o lepsze kontrakty w przyszłości - dodał Winiarz.
ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem
To sie ceni.
Aga sie zalapala na fote:)